Gdy patrzy się na jego zdjęcia trudno się nie uśmiechnąć. Wzrostem podobny dzieciom komunijnym, a przecież dzieli go od nich 70 lat i długa siwa broda.
Św. Leopold Mandić z Hercegnovi brewiarz.pl Gdy patrzy się na jego zdjęcia trudno się nie uśmiechnąć. Wzrostem podobny dzieciom komunijnym, a przecież dzieli go od nich 70 lat i długa siwa broda. Ci którzy go znali osobiście potwierdzają że kulał. Do tego, choć fotografia tego nie oddaje w żaden sposób mówił tak niewyraźnie, że jego przełożeni w zakonie kapucynów odsuwali go od głoszenia kazań. No jak tu się nie uśmiechnąć z politowaniem. Jednak im dłużej będziemy patrzeć na zdjęcie dzisiejszego patrona tym bardziej udzieli nam się bijący z jego oblicza, ba z całej jego postury, spokój. Spokój o tyle zaskakujący, że przecież ten liczący sobie zaledwie 135 cm wzrostu mężczyzna całe swoje życie zmagał się z chorobami. Jakby tego było mało jego zakonni przełożeni obarczyli go jeszcze słabościami bliźnich. Od zawsze marzył, że w rodzinnej Dalmacji będzie propagować jedność między chrześcijanami różnych Kościołów. Że uda mu się doprowadzić do dialogu z muzułmanami i żydami. Zamiast tego każdego dnia długie godziny spędzał w konfesjonale. I to właśnie konfesjonał stał się dla niego prawdziwym misyjnym terenem. Terenem gdzie jego mały wzrost i problemy z chodzeniem przestawały mieć znaczenie. A czy jego kłopoty z dykcją nie stanowiły poważnej przeszkody w tej posłudze. Otóż nie. Tak samo zresztą jak Mojżeszowi nie przeszkadzały w prowadzeniu ludu wybranego do Boga. Dzisiejszy patron po prostu skrupulatnie robił to do czego został powołany a Bóg resztę wziął na siebie. Dlatego bohater tej historii mógł bez przeszkód służyć wszystkim, którzy prosili o pojednanie z Bogiem. Nie tylko udzielał rad i posługiwał jako spowiednik, ale za penitentów ofiarował także swoje cierpienia. Posiadał także charyzmat czytania w sumieniach tych, którzy przychodzili do niego po radę i pojednanie z Bogiem. To dlatego św. Jan Paweł II wynosząc go do chwały ołtarzy w roku 1983, czyli 41 lat po jego śmierci pewnie nazwał go "Apostołem sakramentu pojednania", ustanawiając orędownikiem zarówno penitentów, jak i spowiedników. O kim mowa? O świętym Leopoldzie Mandić-u z Herceg novi, czyli Castelnuovo w Dalmacji. To dzisiejsza Czarnogóra.