Urządzenie zostało spuszczone długim na 100 metrów otworem o średnicy 9,5 cm, wywierconym nocą z czwartku na piątek.
Niestety zdobyte dzięki temu nowe informacje nie są pocieszające. Mikrofon nie zarejestrował żadnych dźwięków poza szumem wody.
Ratownicy starają się dotrzeć do odciętego fragmentu chodnika, spodziewając się, że właśnie tam mogą być trzej poszukiwani górnicy. Wiadomo, że są gdzieś blisko, bo ratownicy rejestrują sygnał radiowy, emitowany z górniczych lamp zaginionych.
Przez wywiercony z innego wyrobiska otwór ratownicy spuścili też pakiet żywnościowy w nadziei, że poszukiwani górnicy żyją i będą mogli go podjąć.
Ratownicy nie mogą na razie sami dotrzeć w to miejsce, ponieważ drogę odcina im wielkie, podziemne zalewisko. Trwa jego usuwanie za pomocą całego układu pomp na sprężone powietrze. Powoli przynosi to efekty. Do piątkowego poranka brzeg zalewiska cofnął się o 19 metrów.
Do tej pory nie można było tutaj zastosować znacznie bardziej wydajnych pomp elektrycznych ze względu na niebezpieczeństwo wybuchu metanu. Ratownicy dzięki wentylowaniu coraz bardziej obniżają jednak zawartość tego gazu w powietrzu. Na miejsce akcji jest więc transportowana w częściach pompa elektryczna. Zostanie zamontowana w układzie pomp nie przy samym lustrze wody, ale na dalszym odcinku, jako druga w kolejności.
Jastrzębska Spółka Węglowa informuje, że warunki pracy ratowników w ściśniętych przez tąpnięcie wyrobiskach 900 metrów pod ziemią wciąż są ekstremalnie trudne.
To już siódma doba akcji ratowniczej w ruchu "Zofiówka" kopalni "Borynia-Zofiówka-Jastrzębie". W pierwszej dobie ratownicy dotarli do dwóch żywych górników, niestety później natrafili na ciała dwóch kolejnych. Trzech pracowników kopalni nadal jest poszukiwanych.