Czwarta doba akcji ratunkowej w kopalni "Zofiówka" na razie nie przyniosła przełomu. Nadal nie udało się odnaleźć trzech górników.
Ruch Zofiówka kopalni Borynia-Zofiówka-Jastrzębie Przemysław Kucharczak /Foto Gość
Ratownicy próbują zlokalizować źródło sygnału z lampy górniczej, który wykrywa specjalistyczny radar. Wiemy, że to rejon w końcowym odcinku chodnika. Według relacji ratowników, słychać tam też rozszczelnioną rurę ze sprężonym powietrzem.
Ratownicy przedzierając się do przodu z prędkością kilku metrów na godzinę, od rana spenetrowali 30 m jednego z chodników. Niestety nie znaleźli tam uwięzionych górników, nie odebrali też żadnych nowych sygnałów radiowych. W drugim chodniku - gdzie w nocy odebrano sygnały z dwóch górniczych lamp - po dotarciu do potencjalnego miejsca, gdzie mógłby być nadajnik lub poszukiwani napotkano lustro wody. Teraz w akcji muszą zostać wykorzystane pompy – prawdopodobnie będą to te na sprężone powietrze. Mówi Daniel Ozon, prezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej.
Prezes JSW szacuje, że może tam być nawet 300 metrów sześciennych wody. Chodnik w pewnym momencie schodzi w dół i jest całkowicie zalany. Jest jednak nadzieja, że górnicy zdążyli uciec z tego terenu dalej w górę. Mówi Daniel Ozon, prezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej.
Ratownikom pozostały do spenetrowania dwa odcinki wyrobiska o długości 120 m i 75 m. Kopalnia przez ostatnie dni nie fedrowała, co doprowadziło do wzrostu ryzyka pożaru. Dlatego we wtorek po popołudniu wydobycie częściowo przywrócono.
Następne informacje w sprawie przebiegu akcji mamy poznać o godz. 8.00.