900 metrów pod ziemią trwa poszukiwanie trzech górników jastrzębskiej "Zofiówki".
Ratownicy namierzyli sygnał nadajnika radiowego, zainstalowanego w górniczej lampie któregoś z poszukiwanych górników. Nie wiadomo, czy chodzi o jeden nadajnik czy dwa, ponieważ lampy dwóch zaginionych nadają sygnał radiowy na tej samej częstotliwości.
Ratownicy próbują dotrzeć do miejsca, skąd nadchodzi sygnał. Nadajnik ma zasięg około 25 metrów, ale wokół jest wiele metalowych elementów, które mogą zakłócać jego pracę.
W sumie ratownicy mają do spenetrowania jeszcze ok. 230 metrów wyrobisk. Posuwają się naprzód wolno ze względu na trudne warunki panujące w zrujnowanym chodniku. W czasie tąpnięcia potężnie wypiętrzył się w nim spąg, czyli podłoże. Z chodnika, mierzącego 420 cm wysokości, zostało zaledwie 70 cm prześwitu. W dodatku drogę utrudniają pogięte stalowe elementy, które trzeba wycinać, żeby móc iść dalej. W nocy ratownikom udało się spenetrować 25 metrów wyrobiska.
Kolejna pozytywna wiadomość jest taka, że ratownicy posuwający się od drugiej strony usłyszeli dźwięk rozprężającego się powietrza. Oznacza to, że gdzieś w wyrobisku, w którym przebywają zaginieni, jest rozszczelniony lutniociąg. Jeśli poszukiwani są w pobliżu tego rozszczelnienia, mogli mieć dość powietrza, żeby przetrwać. - Bądźmy dobrej wiary, że ci pracownicy żyją - powiedział na konferencji prasowej Tomasz Śledź, wiceprezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej.
Prezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej Daniel Ozon podziękował na konferencji prasowej wszystkim, którzy wspierają rodziny poszukiwanych górników. - Chciałem podziękować wszystkim osobom z całej Polski, od których otrzymujemy esemesy, e-maile i telefony. Każdy e-mail, ciepłe słowo, uścisk dłoni są dla nas bardzo ważne - powiedział.