Przed kopalnią Zofiówka w Jastrzębiu-Zdroju, gdzie już drugą dobę trwa akcja ratownicza po sobotnim wstrząsie, pojawiły się pierwsze znicze.
Pierwsze znicze przed kopalnią "Zofiówka" Mateusz Kornas /Radio eM W wypadku zginęło dwóch górników, trwają poszukiwania trzech kolejnych pracowników, pozostających pod ziemią; dwaj inni są w szpitalu. Pod kopalnią czekają rodziny i znajomi. Wśród nich Ci, którzy sami wiedzą co znaczy zawód górnika.
Górnik, z którym rozmawialiśmy pracuje na co dzień w pobliskiej kopalni Pniówek, ale dzisiaj jest pod Zofiówką, bo czeka na najnowsze wieści. Tutaj pracują jego koledzy.
Jak powiedział na jednej z konferencji prasowych prezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej, sobotni wstrząs był najsilniejszym w historii kopalni. Gdy do niego doszło, w Zofiówce pracowało 250 osób, z czego w rejonie bezpośredniego zagrożenia 900 m pod ziemią - 11. Czterem z nich udało się uciec, siedmiu zostało pod ziemią. Po kilku godzinach ratownicy odnaleźli dwóch z nich - są w szpitalu z niegroźnymi dla życia urazami.
Trzeci górnik, przygnieciony elementami obudowy wyrobiska, został wydobyty w niedzielę przed południem - lekarz stwierdził jego zgon. Później przekazano informację o odnalezieniu kolejnego pracownika, także on zmarł. Z trzema pozostałymi nie ma kontaktu.