Pierwszym jej znakiem są całe strugi wody święconej, której ks. proboszcz Adam Stawarz nie szczędzi, witając pielgrzymów z kropidłem i sporym wiaderkiem w ręku na drodze przed kościołem.
Na to powitanie pielgrzymi już z daleka się cieszą, a pielgrzymkowe samochody i karetki też podjeżdżają, bo ich kierowcy i pasażerowie nie chcą przejechać bez błogosławieństwa.
Otrzymuje je tu każdy z 1800 pielgrzymów, spośród których na miejscu nocuje ponad tysiąc osób. To prawie tyle samo, ile liczy tutejsza parafia. Nie zmieszczą się jednocześnie w kościele, więc powitanie odbywa się przed świątynią. A pielgrzymi już w mniejszych grupach przez cały wieczór przychodzą przywitać się z Panem Jezusem. W otwartych drzwiach świątyni wciąż mijają się ludzie...
Gościnnie przed rzeszą pątników otwierają się wszystkie inne drzwi: domów, ale także szkoły i strażnicy OSP, gdzie strażacy goszczą większe grupy. Wszędzie leżą plecaki i karimaty...
- Tylko raz w roku nasza parafia jest tak duża: dwa razy liczniejsza niż zwykle. Tak się dzieje zawsze, gdy przychodzą do nas pielgrzymi. To już szósty raz modlimy się razem z wami, a wy zanosicie nasze modlitwy do Pana Jezusa Miłosiernego, do św. Faustyny i św. Jana Pawła II. Wasze grupy mają różnych patronów. Cieszymy się bardzo, że ci patronowie was prowadzą do Serca Jezusa Miłosiernego. Bardzo serdecznie witam wszystkich i zapraszam do wspólnej modlitwy - mówił ks. Stawarz już ze sceny ustawionej tuż za kościołem.
Tu pielgrzymi co roku gromadzą się na wieczornym nabożeństwie majowym i "Pielgrzymograniu" - koncercie dziękczynnym dla parafian z Wysokiej i sąsiednich miejscowości: Stanisławia Dolnego, Marcyporęby i Kleczy, gdzie również goszczą pielgrzymów.
Jak co roku pierwszym zaproszonym na scenę okazał się zespół Emaus z Wysokiej, który poprowadził majówkę, a potem zaprosił do wspólnego śpiewania na chwałę Pana. I za chwilę rozległ się potężny chóralny głos: - Wszyscy ludzie klaszczą w dłonie, dziś Wysoka śpiewa, śpieeewaaa! Łaska płynie z nieba!
Były radosne śpiewy i tańce, a kiedy na scenie pojawiła się Magda Anioł z zespołem, zachęty do wspólnego uwielbienia Bożego Miłosierdzia nie zabrakło. Popłynęły piękne melodie, a w piosenkach zagościli święci, których przykład porywał tak jak gorące rytmy utworów...
Wśród roztańczonych pielgrzymów można było dostrzec grupkę pań w odświętnych strojach regionalnych. - Choć na chwilę chcemy posłuchać - mówiły gospodynie, które przez cały dzień dyżurowały w kościelnych podziemiach, przygotowują żurek i kanapki dla pielgrzymkowych przewodników, służb technicznych, kleryków i wszystkich głodnych czy spragnionych pątników.
Dzielna ósemka pań ze Stowarzyszenia Kobiet Wiejskich w dolnym kościele ustawiła swoja mobilną kuchnię i gorący żurek z jajkiem czekał cały czas. Były pyszne kanapki, a dla spragnionych herbata i kawa - z mleczkiem!
Chętnie tu zaglądają także ratownicy medyczni. Maltańczycy mają za sobą ciężki dzień pracy, bo upalna pogoda dawała się we znaki pielgrzymom. - Było co robić, ale szczęśliwie żadnych poważniejszych interwencji nie mieliśmy i po udzieleniu pomocy wszyscy pielgrzymi idą dalej - podsumowywał Mariusz Zawada, koordynator pomocy medycznej.
Zaraz gospodynie zapraszają do stołu z żurkiem, kanapkami i kawą. Początkowo nie było mleka, ale kiedy ktoś poprosił, od razu pobiegły do sklepu i dokupiły.
- Dbamy, żeby było jak należy - podkreślają panie z dumą. Jak przyznaje Maria Brania, szefowa SKW, pracy im nie brakuje, bo okazji jest też sporo. Gościły na uroczystym Dniu Papieskim w Wadowicach, gdzie brały udział w regionalnym kiermaszu, a teraz przygotowują się do obchodów 50-lecia istnienia koła gospodyń w Wysokiej. - Główne jubileuszowe uroczystości będą w sierpniu, przy okazji dożynek - zapowiada pani Maria. Nad przygotowaniami czuwa szefowa i jej koleżanki: Genowefa Kasiarz, Krystyna Sarapata, Zofia Pawlik, Maria Malinowska, Wanda Gawełusz, Maria Mrożek i Anna Mikołajek.
- Wszystko mamy dziś jak co roku: obowiązkowy żurek, kawę, herbatę, dobre chęci i humor - śmieją się, choć mają za sobą pracowity dzień, a następny zacznie się dla nich przed godziną czwartą, kiedy zaczną przygotowywać śniadanie. Pracowicie zimą obchodziły domy z zapustowymi odwiedzinami - i zbierały datki na przygotowanie poczęstunku.
Nie zapominają, że gościnność jest wizytówką Wysokiej. Pamiętają też, by dbać o jej wizerunek i pokazują piękno tradycji. - W zeszłym roku ubrałyśmy się tak bardziej kuchennie, a przecież mamy piękne stroje, więc w tym roku chcemy się poprawić - zastrzegają i po chwili do kolorowych spódnicy i strojnych białych bluzek dołączają barwne gorsety i czerwone korale. Czarne gorsety zdobią tysiące kolorowych koralików. - Ja swój osobiście przez pół roku wyszywałam - wyznaje Maria Brania, prezentując imponujący kwiatowy wzór.
- Do pełnej gali brakuje tylko wysokich butów, ale mamy kierpce - śmieją się, z dumą pozując z księdzem proboszczem do pamiątkowej fotografii. - No, taką mamy parafię: nie tylko dobrą, szlachetną, ale i piękną, kolorową - przyznaje z uśmiechem ks. Adam...