Na cmentarzu Rakowickim odbył się dziś pogrzeb ks. dr. Krzysztofa T. Sojki, wieloletniego kapelana tej krakowskiej nekropolii.
Ks. Sojka, pełniący na cmentarzu Rakowickim służbę duszpasterską w latach 1978-2011, wpierw jako II kapelan, od 1987 r. - kapelan, a od 1991 r. - również rektor cmentarnego kościoła Zmartwychwstania Pańskiego, zmarł 1 maja w Krakowie, w 78. roku życia i 55. roku kapłaństwa. Pochowano go w grobie rodzinnym, obok świątyni cmentarnej, która przez kilkadziesiąt lat była polem jego służby Bogu i ludziom.
- Żegnamy dziś księdza Krzysia. Przez 34 lata odprowadzał wielu na miejsce wiecznego spoczynku. Dziś on sam przybywa na to święte miejsce, aby spocząć wraz z tymi, wśród których znaleźli miejsce także zmarli z jego rodziny. Będziemy modlić się za niego, aby Pan wziął go do siebie i nagrodził go radością przebywania w domu Ojca z Jezusem i świętymi. W tej kaplicy jako rektor głosił prawdę o zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa. Dziś spocznie na tym cmentarzu, gdzie będzie oczekiwał spełnienia obietnicy, że i my zmartwychwstaniemy do życia wiecznego - powiedział przy trumnie zmarłego kard. Stanisław Dziwisz, który w kaplicy pw. Zmartwychwstania Pańskiego przewodniczył Mszy św. za jego duszę.
W pogrzebie, prócz rodziny i kilkudziesięciu duchownych, wzięło również udział wiele osób, które doznały rozmaitego dobra od zmarłego kapłana. Wśród modlącego się duchowieństwa byli m.in. bp Jan Zając, ks. dr Stanisław Basista, następca zmarłego na funkcji kapelana i rektora, ks. inf. Jerzy Bryła, wieloletni proboszcz na krakowskim Zwierzyńcu, ks. inf. Bronisław Fidelus, były archiprezbiter Mariacki, ks. prof. Jan Maciej Dyduch, były rektor Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II, ks. Andrzej Waksmański, były proboszcz parafii św. Szczepana, ks. prof. Robert Tyrała, prorektor UPJPII, ks. Jerzy Serwin, proboszcz parafii św. Jana Chrzciciela w Krakowie, na której terenie ks. Sojka mieszkał po przejściu na emeryturę.
O zmarłym kapłanie mówił w kazaniu jego przyjaciel ks. prof. Jan Żelazny, podkreślając jego zasługi duszpasterskie, dużą, czynioną dyskretnie ofiarność we wspieraniu potrzebujących i młodzieńczość ducha, którą zachował do końca.
Zmarłego kapelana wspominał także jego następca ks. dr Basista. - Wydawałoby się, że jesteś niezmordowany, że zawsze będziesz księdzem Krzysiem, Krzysztofem, dla którego czas się zatrzymał. Nigdy nie odmawiałeś, gdy cię poproszono o posługę. Dziękuję ci, ks. Krzysztofie, za prawie 7 lat dobrej współpracy, za mądrość, którą przekazywałeś dyskretnie. Dziękuję za troskę o kaplicę i kapelanię, za uporządkowanie wielu spraw, bez których nie można by dzisiaj funkcjonować. Spoczniesz w cieniu tej kaplicy, razem ze swoimi bliskimi, my zaś będziemy pamiętać o tobie. W dniu Wszystkich Świętych zatrzymamy się przy twoim grobie ze wspomnieniem i modlitwą. Wraz z twoim odejściem kończy się pewna epoka - zwrócił się do zmarłego jego następca.
Z ks. Sojką współpracował zarówno w posłudze na cmentarzu Rakowickim, jak i przy wymianie myśli z dziedziny teologii moralnej ks. dr Bogusław Mielec. - Zapamiętałem go jako prawego, dobrego człowieka, życzliwego. Pomagał dyskretnie bardzo wielu ludziom i wspólnotom. Wdzięczność tych, których przez lata wspomagał duchowo i materialnie, objawiła się w ostatnich dwóch tygodniach jego walki zakończonej śmiercią w modlitwach, o których wiem, i w odwiedzinach u jego łóżka - wspomniał teolog. - Umarł w Szpitalu im. Jana Pawła II. Byłem świadkiem, jak w 1997 r., w trakcie odwiedzin Ojca Świętego grobu jego rodziców i brata na tutejszym cmentarzu, ks. Sojka przekazał mu dyskretnie kopertę z ofiarą na cel dobroczynny. Potem widziałem w telewizji, jak papież przez ks. Dziwisza przekazał tę samą kopertę dyrektorowi kliniki noszącej obecnie imię świętego papieża na wsparcie jej działalności - dodał ks. Mielec.
Potwierdził to w rozmowie po pogrzebie kard. Dziwisz. - Pamiętam dobrze ten dar. Ojciec Święty przekazał go od razu dalej. Bo ofiar, które otrzymywał, nie zostawiał nigdy dla siebie, ale wspierał innych. Ks. Sojka troszczył się zaś o grób rodziców i brata Ojca Świętego, asystując również w trakcie 7 kolejnych nawiedzin tej mogiły przez Jana Pawła II. Czynił to zarówno z powinności, mając jako rektor i kapelan powierzoną sobie opiekę nad cmentarzem, jak i z miłości do Ojca Świętego, który go wyświęcił, będąc wcześniej przez rok jego profesorem w seminarium, potem zaś okazując mu wiele życzliwości - przypomniał metropolita senior, wieloletni współpracownik św. Jana Pawła II.
Na pogrzebie był obecny również Stanisław Malik, znany fotograf i szopkarz z krakowskiego Zwierzyńca. - Poznałem go jako kilkunastoletni chłopiec, gdy na początku lat 70. przyszedł jako wikary do naszej parafii Najświętszego Salwatora. Był nie tylko wspaniałym duszpasterzem, potrafiącym zbliżać ludzi do Boga. Potrafił także podsycać wśród młodzieży pożyteczne pasje. To jemu zawdzięczam poznanie arkanów rzemiosła fotograficznego. Moja wdzięczność wyrażała się przez lata w nieustannej pamięci o nim, teraz zaś w modlitwie i dostarczeniu odbitki wykonanego przeze mnie portretu ks. Krzysztofa, który umieszczono przy jego trumnie.
Czytaj także: