To już po raz szósty niemal całe Tomice zmobilizowały się, żeby ugościć i nakarmić 1800 pątników. Gospodynie tomickie mówią zdecydowanie, że były przygotowane nawet na 2 tys. osób Bo stąd nikt głodny wyjść nie może!
Mieszkańcy parafii świętych Joachima i Anny w Tomicach już po raz szósty pokazali pielgrzymom bielsko-żywieckim, że tak jak ich patronowie byli wspaniałymi rodzicami dla swojej córki - Maryi - tak i oni chcą być takimi dla pątników.
Tomice to jedna z tych parafii - obok Kęt-Podlesia i Wieprza - która gości na postoju pielgrzymów wszystkich grup - a więc blisko 1800 osób!
Ks. Mikołaj Szczygieł - główny przewodnik pielgrzymki i ks. proboszcz Edward Daleki z Tomic
Urszula Rogólska /Foto Gość
Tu zawsze czekają na nich ustawione pod namiotem stoliki, ławki, kraniki z wodą, przygotowane przez tomickich strażaków pod wodzą Grzegorza Wojnowskiego, i wzmacniająca strawa na każdego.
W oczekiwaniu na bielsko-żywieckich pielgrzymów
Urszula Rogólska /Foto Gość
W tym roku około 20 pań z Koła Gospodyń Wiejskich w Tomicach, ze swoją szefową Danutą Pytlakowską na czele, przygotowało aż 400 litrów żurku i niezliczone litry kawy i herbaty.
Kawa, herbata dla każdego pątnika od serdecznych mieszkańców Tomic
Urszula Rogólska /Foto Gość
- Staramy się tyle nagotować, żeby wystarczyło bez problemów dla wszystkich, więc na wszelki wypadek nastawiłyśmy się na dwa tysiące osób - mówi Danuta Pytlakowska. - Pielgrzymi przybywają do nas 1 maja. Dzień wcześniej pracujemy razem w kuchni przez jakieś dziesięć godzin. Trzeba przygotować kiełbaskę, kości, jarzyny na wywar. Żurek mamy swój, swojski - każda z nas zaprawia go w domu, nie kupujemy w sklepie, więc każdy pielgrzym może być spokojny, że jest zdrowy i swojski. A dziś od rana, od siódmej, uwijamy się przy ostatnich pracach, żeby po południu już wszystkich przyjąć i nakarmić. Cieszymy się, że co roku jest tak wielu pielgrzymów. Same mamy dużo radości ze spotkania ze sobą przed waszym przyjściem - porozmawiamy, pośmiejemy się. I bardzo wierzymy, że może to jedno "Zdrowaś Maryjo" czy "Ojcze nasz" w naszej intencji ktoś z pielgrzymów odmówi...
Razem z gospodyniami na terenie przykościelnym uwijali się strażacy z tomickiej OSP i strażacka młodzież - razem prawie 40 druhów!
Najmłodsi z Tomic też chcieli mieć swój udział w goszczeniu pątników
Urszula Rogólska /Foto Gość
- Co roku 1 maja, kiedy pielgrzymi do nas przychodzą, to dla nas czas mobilizacji - śmieje się Grzegorz Wojnowski. - Czy nam się chce? A czy pielgrzymom się chce iść? No więc odpowiedź jest prosta - jasne, że nam się chce, jak trzeba ludziom pomóc! Z roku na rok prace przebiegają coraz bardziej sprawnie. Każdy ma tu swoje zadanie - wy idziecie, my chcemy wam usłużyć, więc iść nie możemy. Ale jedni bez drugich nic nie zrobimy!