Kim jest królowa?
Uroczystość Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski
brewiarz.pl
Kim jest królowa? W języku polskim to słowo z jednej strony oznacza kobietę faktycznie władającą królestwem, z drugiej zaś tę, która jest jedynie małżonką króla, czyli owej samodzielnej władzy nie sprawuje. Gdyby poprzestać na słownikowych definicjach królewski tytuł nadany Maryi byłby więc sporym wyzwaniem dla teologów. W końcu przecież nie włada ona Niebieskim Królestwem, a i jej mężem jest nie kto inny, tylko św. Józef, rzemieślnik. Jednak nawet gdybyśmy spróbowali „na upartego”, jak to się mówi dowieść, że tytuł królowej należy się Maryi z uwagi na królewską godność Jej Syna, to i tak termin ten we współczesnym odbiorze trafia w pustkę. Bo zapytajmy jeszcze raz, kim jest królowa? Nobliwą staruszką niczym angielska Elżbieta? Jedną z ubranych w garsonki bohaterek plotkarskiej prasy? Listkiem figowym dla pozbawionych klasy polityków? A może po prostu tylko słowem, albo jeszcze precyzyjniej echem słowa sprzed wielu, wielu wieków? Prawda jest taka, że dopóki nie nadamy temu słowu nowego sensu, tytuł Królowej Polski nadany Najświętszej Maryi Pannie, pozostanie tylko tym. Tytułem. I nie zmieni tego przywoływanie po tysiąckroć historycznego kontekstu w którym ten tytuł się pojawił. Tak, w drugiej połowie XVI wieku, renesansowy poeta, Grzegorz z Sambora, nazwał Maryję Królową Polski i Polaków. Tak, tytuł ten umocnił się w świadomości narodowej w XVII wieku po zwycięstwie odniesionym nad Szwedami i cudownej obronie Jasnej Góry, które przypisywano wstawiennictwu Maryi.
Tak, 1 kwietnia 1656 roku w katedrze lwowskiej przed cudownym obrazem Matki Bożej Łaskawej król Jan Kazimierz, dał temu przekonaniu wyraz, obierając Maryję za Królową swoich państw, a Królestwo Polskie polecając jej szczególnej obronie. To wszystko szczera prawda. Tak samo jak i wysiłki Episkopatu Polski a w szczególności kardynałów Augusta Hlonda i Stefana Wyszyńskiego, by począwszy od odzyskania niepodległości akt oddania Polski pod opiekę Najświętszej Maryi nieustannie powtarzać. Jednak dzisiejsza uroczystość nie może być jedynie kolejną okazją do mechanicznego powtórzenia tych słów. Nie powinna być także liturgiczną lekcją historii. Jej sednem musi być podjęcie jednostkowego wysiłku przez każdego z nas. Wysiłku, który zmierza do odnalezienia sensu w słowie królowa. Pomocą może być kontemplacja królewskiego wizerunku Maryi. Tego z Jasnej Góry, który łączy w sobie mądrość, majestat i smutek. Bo nie jest łatwo być naszą Pośredniczką, Pocieszycielką i Orędowniczką. Królową po prostu.