Podczas festiwalu nauki w Pile rozmawiano nie tylko o gospodarce wodnej, ale także na tematy dotyczące wartości. Specjalnym gościem festiwalu był Janek Mela.
Festiwal Nauki pn. "WodoWskazy 2018 - Eksploracje Strefy Polarnej" zagościł 24 kwietnia na Nadnoteckim Instytucie UAM w Pile. W pierwszej, bardziej naukowej części dnia, skierowanej głównie do młodzieży szkolnej, poruszono tematy związane z gospodarką wodną. Jednym z prelegentów był Janek Mela z fundacji "Poza horyzonty", który starał się pokazać słuchaczom, czym jest pasja i jak przekraczać własne granice.
Zamiłowaniem do nauki dzielili się z młodymi również naukowcy akademiccy. - Pokazywaliśmy im, że w Pile, wydawałoby się niewielkiej miejscowości, można odkrywać nowe gatunki organizmów i opisywać je - powiedział dr Paweł Owsianny, zastępca dyrektora Nadnoteckiego Instytutu UAM w Pile, wymieniając niesporczaki i bruzdnice czy też gatunki pochodzące z Tatr lub nawet odległych Antarktydy i Arktyki.
Dr Owsianny przekonuje, że dziś mniejsze znaczenie niż dawniej ma to, gdzie się studiuje. - Świat jest bardziej otwarty, łatwiej mieć kontakt z ludźmi nauki. Pracując naukowo w Pile, można odkrywać nowe gatunki organizmów żyjące w Polsce.
Część otwarta festiwalu, popołudniowa, była poświęcona wartościom, które nie tylko w nauce są ważne, ale w życiu w ogóle. Dr Owsianny zalicza do nich miłość, przyjaźń, autorytety, dążenie do realizacji wyzwań bez gubienia siebie i drugiego człowieka na swojej drodze.
- Zależy nam, żeby nasi studenci szukali w życiu określonych wartości. Żeby widzieli, że patrzymy przede wszystkim na drugiego człowieka - powiedział naukowiec i dodał w swoim imieniu: - A także, że patrzymy w górę, na Tego, Który tam jest.
O wierze w Boga mówił także sam Janek Mela wobec ok. 200 słuchaczy zgromadzonych w auli UAM, wśród których nie brakowało młodzieży oraz rodziców z dziećmi.
- Jak wygląda moja przygoda z Panem Bogiem? Czasem jest trudna, czasem nawet zastanawiam się, co znaczy wierzyć i czy ja jestem osobą wierzącą - odpowiedział J. Mela na pytanie jednej z słuchaczek. - Jeśli wierzyć to znaczy wejść w ogień za Chrystusem, to w 100 procentach chyba trudno byłoby mi się pod tym podpisać. Jestem osobą poszukującą Boga, a zarazem absolutnie odrzucam określenie "wierzący niepraktykujący". Lepiej być szczerym: coś takiego nie istnieje.
Wśród blisko 200 słuchaczy zgromadzonych w auli UAM nie brakowało młodzieży oraz rodziców z dziećmi. Katarzyna Matejek /Foto Gość - Relacja z Bogiem jest dla mnie trudna, ponieważ jestem empirystą i mam charakter buntownika. Ale też widzę, że wiara jest jak ziarno, że działa z czasem - powiedział, nawiązując do podróży na Syberię sprzed miesiąca, na którą jako ekwipunek zabrał dwie książki: słownik polsko-rosyjski oraz Biblię. A także otrzymany od dziewczyny różaniec.
- Do Jakucji jechałem pociągiem non-stop 7 dni. Sam śmiałem się z siebie: gdybym 10 lat temu zobaczył siebie teraz: czytam w pociągu Pismo św. i modlę się Różańcem… I to nie w zagrożeniu życia, ale z własnej nieprzymuszonej woli… Jestem osobą, którą kiedyś nazwałbym frajerem - stwierdził przekornie Mela - i dobrze mi z tym. Myślę, że jeśli dajemy Panu Bogu opcję, by w nas działał, to On już sam znajduje ścieżki.
Festiwalowi towarzyszyła wystawa fotograficzna "Trzy sztuki w Antarktyce" autorstwa Bartosza Stróżyńskiego, fotografa podwodnego i operatora filmowego.