Niech się nie trwoży serce wasze. J 14,1a
Jezus powiedział do swoich uczniów:
«Niech się nie trwoży serce wasze. Wierzycie w Boga? I we Mnie wierzcie! W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Idę przecież przygotować wam miejsce. A gdy odejdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę powtórnie i zabiorę was do siebie, abyście i wy byli tam, gdzie Ja jestem. Znacie drogę, dokąd Ja idę».
Odezwał się do Niego Tomasz: «Panie, nie wiemy, dokąd idziesz. Jak więc możemy znać drogę?»
Odpowiedział mu Jezus: «Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie».
Trwoga serca. Czyż może się przytrafić człowiekowi coś straszniejszego? Serce jest rozumiane w Biblii jako rdzeń naszego „ja”, centrum osoby, synonim duszy, rozumu i woli, istota tożsamości, najwewnętrzniejsze sanktuarium człowieczeństwa. I jeśli tam zalęgnie się trwoga – nie ma dokąd uciec, nie ma jak się bronić – życie nieuchronnie stacza się w śmierć. Jezus używa przeciwko trwodze serca najwyższego z argumentów: wiary w Niego. „Jestem drogą, prawdą, życiem”. Wiążąc trwale ze Mną swoją drogę, szukanie prawdy i sens życia – uwolnicie się od strachu przed życiem i przed śmiercią. Uwolnicie swoje serca od trwogi. Mówi to w sytuacji beznadziejnej: podczas Ostatniej Wieczerzy, zaraz po wyjściu Judasza i zapowiedzi zdrady Piotra, kiedy trwała najczarniejsza z ewangelicznych nocy. Wiara kontra trwoga. Między nimi biegnie główna linia frontu wojny w nas i o nas.