Tutaj drzwi probostwa niemal się nie zamykają. Nie brakuje wspólnot, które tu przygotowują swoje warsztaty, rekolekcje, spotkania. Ale jest i element niezmienny, o który troszczą się duszpasterze: troska o piękno liturgii.
W diecezji bielsko-żywieckiej ze świecą szukać oazowicza, który by nie znał tego miejsca – parafii św. Pawła Apostoła na bielskim os. Polskich Skrzydeł. To tutaj mieści się diecezjalny ośrodek rekolekcyjny Ruchu Światło–Życie, a duszpasterzami są pierwszy bielsko-żywiecki moderator Oazy ks. prałat Marcin Aleksy (od 13 lat proboszcz parafii) i ks. Ryszard Piętka, wikary, obecny duszpasterz oazowiczów na Podbeskidziu.
Członkowie Ruchu Światło–Życie niemal na każdy swoim spotkaniu czy rekolekcjach słyszą, że "Eucharystia jest źródłem i szczytem życia chrześcijańskiego". Tutaj ta prawda znajduje swoje odzwierciedlenie w codzienności parafii.
Ks. proboszcz Marcin Aleksy
Urszula Rogólska /Foto Gość
– Liturgia jest punktem centralnym i staramy się ją kształtować tutaj jak najlepiej, według zasad, które wskazuje wprowadzenie do Mszału Rzymskiego – mówi ks. Marcin Aleksy. – Zależy mi na tym, by liturgia wciąż była nowa. Bo choć obchody liturgiczne są takie same, dzięki proponowanym od jakiegoś czasu hasłom roku duszpasterskiego w Polsce, staramy się je przenosić na codzienność. Hasła wydobywają jakiś szczególny akcent, który staramy się wydobyć w samych celebracjach, widocznych znakach i dekoracjach kościoła. Bo znaki są ważne. One mają swoją treść. Dzięki temu to, co roku jest takie samo, jednocześnie staje się nowe. Chodzi o to, żeby te obchody nam nie spowszedniały, nie zrutynizowały się, żeby nie było tego wrażenia: zawsze jest tak samo, więc dziś mogę sobie odpuścić. Myślę, że to ważne dla ludzi wierzących, bo co roku – na przykład podczas Triduum Paschalnego, ale w ciągu całego roku – razem z nami w liturgii uczestniczy wielu gości z innych parafii. Co więcej – i nam, księżom, nie pozwala to na rutynę.
W Wielką Sobotę, ks. Marcin Aleksy przeżywał dokładnie 12 783 dni swojego kapłaństwa – 35 lat minęło od jego święceń kapłańskich, które przyjął 31 marca 1983 roku w Katowicach. Te dni przeliczył jeden z kolegów rocznikowych. Pierwszą liturgią jakiej przewodniczył nie była Msza św. prymicyjna a… liturgia Męki Pańskiej w Wielki Piątek. – Liturgia Wielkiego Czwartku mocno akcentuje ten fakt: wszystko staje się nowe, więc może dlatego ten aspekt jest tak mocno obecny w moim kapłaństwie – dodaje ks. proboszcz.
U progu nowego roku duszpasterskiego, któremu towarzyszy hasło: "Jesteśmy napełnieni Duchem Świętym", w kościele pojawił się nowy element – swoiste tabernakulum olejowe w prezbiterium: – Oleje, znak namaszczenia, znak Ducha Świętego są wyeksponowane, żeby uświadamiać wszystkim, że jest to materia sakramentalna, że znak działa – dodaje proboszcz.
Kościół na os. Polskich Skrzydeł jest także miejscem oazowych dni wspólnoty
Urszula Rogólska /Foto Gość
W ciągu całego roku homilie są związane z tematyką hasła roku duszpasterskiego. Triduum Paschalne zostało oparte o cykl: Miłość Boża, napełnienie Duchem Świętym, chodzenie w Duchu Świętym i świadczenie w Duchu Świętym. Od Wielkanocy rozpoczął się cykl katechez o darach Ducha Świętego, którego zwieńczeniem będzie wspólne czuwanie parafian ze wspólnotą SECiM w wigilię Zesłania Ducha Świętego. Natomiast tematyka Wielkiego Czwartku znajdzie swoje odzwierciedlenie podczas uroczystości Bożego Ciała.
Parafia liczy około 3500 wiernych (z czego 130 osób należy do personalnej parafii wojskowej). Jak mówią duszpasterze, to głównie ludzie w wieku 50-60 lat, ale coraz wyraźniej widać tu zastępowalność pokoleń. Młode rodziny przeprowadzają się do parafii i chcą włączać się w jej życie. Mieszka tu także wielu parafian związanych ze wspólnotami Ruchu Światło-Życie, Szkołą Ewangelizacji Cyryl i Metody, Wspólnotą Przymierza "Miasto na Górze".
Nowi mieszkańcy często włączają się w codzienność parafii dzięki chrztom swoich dzieci. Zwykle zaczynają od najprostszego – przynoszenia darów podczas Mszy św., z czasem włączają się w posługę podczas liturgii.
Nowym pomysłem duszpasterskim księży jest formacja kandydatów do bierzmowania. Tutaj uczniowie drugich klas gimnazjum przygotowują się do przyjęcia tego sakramentu razem z… maluchami, które przystąpią do Pierwszej Komunii Świętej. – To dla nich okazja do odnowienia swojego Chrztu, a równocześnie towarzyszą dzieciom w ich przygotowaniach – podkreśla proboszcz.
Kobiety spotykają się w parafii w ramach projektu rozwoju duchowego "Ta Jedyna"
Urszula Rogólska /Foto Gość
Każdy gimnazjalista ma pod swoją opiekę jednego malucha. Jego zadaniem jest mu towarzyszyć, być świadkiem – starają się chodzić na tę samą Mszę św. w niedzielę, kiedy z różnych powodów rodzice dziecka nie mogą być na Mszy św., mogą zadzwonić po starszego kolegę, żeby zaprowadził dziecko do kościoła.
Podczas pierwszego spotkania obu grup, w uroczystość Chrystusa Króla, gimnazjaliści brali za rękę swojego podopiecznego i przyprowadzali go do ołtarza, jako świadomy członek Kościoła. W ubiegłym roku gimnazjaliści towarzyszyli dzieciom przy pierwszej spowiedzi, a także podczas spotkań, tłumaczących znaki Chrztu św. Kiedy rozważali znak świecy, odpalali swoje świece od światła Paschału, przekazywali je ojcom dzieci, a ci dawali je swoim maluchom.
– To dla nich okazja do odnowienia własnego Chrztu, ale też jakiś poczucie odpowiedzialności, żeby swoją wiarą się dzielić – podkreśla ks. Aleksy. – Może to są wzniosłe słowa, jednak chcemy im dać tę szansę, by w ten sposób popatrzyli na siebie. A co Pan Bóg zdziała w ich sercach i jak odpowiedzą, tego już nie wiemy…
To wspólne przygotowanie jest także sposobem na tworzenie więzi parafialnych – maluchy są dumne, że mają starszych kolegów, a i oni budzą w sobie szczególną troskę i opiekuńczość wobec dzieci. Taka forma bardzo cieszy rodziców, którzy nieraz mówili o tym duszpasterzom. Zresztą rodzice sami mają swoje ważne zadania podczas przygotowań, bo dziecko jest z nimi cały czas – i podczas przygotowań i samej uroczystości.
Na terenie parafii nie ma żadnej szkoły, więc to dom katechetyczny w dużej mierze staje się miejscem ich integracji. – Budynek jest wykorzystywany na okrągło – mówi proboszcz. – Wiąże się to z kosztami eksploatacji, ale cieszy nas, że ta przestrzeń jest tak wykorzystywana. W sobotę czy niedzielę bywa, że naraz dzieją się tu trzy rzeczy – kursy, spotkania, rekolekcje.
Stałe miejsce w parafii ma Klub Mamy "Skrzydła"
Urszula Rogólska /Foto Gość
Przy parafii swoje miejsce spotkań znalazły – obok diecezjalnej wspólnoty diakonii Oazy – m.in. Szkoła Ewangelizacji Cyryl i Metody, Klub Mamy "Skrzydła", klub AA i doraźnie wiele innych inicjatyw, jak diecezjalne kursy dla fotografów czy wychowawców kolonijnych, a także kobiety spotykające się w tamach projektu rozwoju duchowego "Ta Jedyna".
Okiem proboszcza
Ks. prałat Marcin Aleksy, proboszcz na Osiedlu Polskich Skrzydeł od 13 lat
- Do kapłaństwa przygotowywał mnie w dużej mierze Ruch Światło-Życie, z którym jestem związany od ponad 40 lat. To, że je rozpocząłem nazajutrz po święceniach od przewodniczenia liturgii Męki Pańskiej, leżąc krzyżem, twarzą do podłogi, do dla mnie wieka łaska. Tamten znak pozwala mi codziennie na nowo uświadamiać sobie wagę pokory w posługiwaniu. Ja sam z siebie, jako ksiądz, jestem niczym. Jeśli staję przed zgromadzeniem, to chciałbym, żeby najpierw widzieli Chrystusa, który działa przeze mnie, a nie mnie.
Co roku czas Triduum Paschalnego jest dla mnie przypomnieniem tego momentu święceń. Prowadzę wtedy także oazowe grupy deuterokatechumenatu. Próbuje przybliżać młodym teologię tych dni i… niezmiennie się nią zachwycam. A z tego zachwytu rodzi się zachwyt i miłość do liturgii.
Mam nadzieję, że miłość do liturgii może zbudować bliską, świadomą relację człowieka z Bogiem. W ostatnim czasie bardzo mnie budują pary żyjące bez sakramentu małżeństwa (a nie mające przeszkód do przyjęcia go), które po przygotowaniach do Chrztu dziecka, same przychodzą z decyzją uporządkowania swoich relacji z Panem Bogiem. Cieszy, kiedy wierni tak poważnie i świadomie podchodzą do odkrywania swojego miejsca w Kościele.
O parafii pisaliśmy także m.in.: