1200 metrów pod ziemią przysypały go skały stropowe w czasie demontażu obudowy w ruchu Rydułtowy kopalni "ROW".
Do tragedii doszło w środę 11 kwietnia. W czasie prac związanych z likwidacją ściany, przy demontażu obudowy, doszło do obwału stropu. Skały przysypały górnika. Choć szybko udało się go odkopać, lekarz stwierdził zgon.
Górnik pracował na kopalni "Rydułtowy" - która obecnie wchodzi w skład zespolonej kopalni "ROW" - od 2009 roku. Był żonaty. Osierocił dwoje dzieci.