Pomysł obniżenia pensji politykom wzbudził dużo kontrowersji. Ale pokazał, że obecnie to wciąż Jarosław Kaczyński ma najlepszy w polskiej polityce PR.
Public Relations rządzi współczesną polityką, czy tego chcemy, czy nie. I czy tego chcemy, czy nie, najlepszy PR ma dzisiaj Jarosław Kaczyński. Dlatego posiada on obecnie tak duży wpływ na państwo. Przykładem jego skuteczności jest chociażby pomysł ze zmniejszeniem pensji polityków. Jest on idealną zmianą głównego tematu politycznego w Polsce. Przeciwnikom PiS trudno jest wobec nowego tematu się ustawić. Jeśli ktoś uważa, że politycy zarabiają za mało, to trudno mu teraz będzie krytykować nagrody dla ministrów Beaty Szydło. Jeśli ktoś uważa, że nagradzanie polityków nie jest na miejscu, trudno mu będzie krytykować obniżki ich pensji. Dodatkowo lider PiS włączył do dyskusji kwestie zarobków samorządowców. Jest ona trudna dla opozycji, gdyż właśnie w samorządach ma ona wciąż przewagę.
Przed epoką Jarosława Kaczyńskiego mistrzami PR w Polsce byli Donald Tusk i Aleksander Kwaśniewski. Obaj hołdowali wizerunkowi „równych gości”, którzy a to pokopią piłkę, a to zaśpiewają z muzykiem disco polo, politykę traktując jak hobby. Wizerunek wycofanego administratora, który w spory włącza się tylko w czasie poważnego kryzysu, pozwalał im w odpowiedni sposób reagować na problemy swoich politycznych środowisk. Premier Tusk lubił np. ogłaszać „zastępcze wojny”, czyli rozprawy a to z kibicami, a to z pedofilami, kiedy w obiegu publicznym zaczynały się pojawiać trudne dla niego tematy. Były lider PO był tak skuteczny, że jego partia nie przegrała wyborów do czasu jego ustąpienia.
Za granicą za mistrza politycznego PR można uznać Billa Clintona, któremu udało się wyjść cało z naprawdę dużych wizerunkowych tarapatów, związanych ze skandalami obyczajowymi. W Europie sporym talentem marketingowym wykazywała się przez lata Angela Merkel. Bardzo sprawnie potrafiła się ona wsłuchiwać w oczekiwania wyborców i często po prostu przejmowała pomysły politycznych rywali. Tak było chociażby z kwestią rezygnacji z energetyki atomowej. Instynkt zawiódł ją dopiero przy kryzysie migracyjnym. Chcąc podreperować swój wizerunek u liberalnej części elektoratu, ogłosiła politykę „refugees welcome” co kosztowało ją sporo poparcia, które odpłynęło do AfD.
Oparcie polityki na PR, wbrew pozorom, ma bardzo pozytywny aspekt. Tym aspektem jest demokratyzacja polityki. Politycy muszą liczyć się z opinią wyborców i dawać im to, czego oni oczekują. Jeśli wyborcy uważają, że politycy zarabiają za dużo, muszą mieć ku temu powody. Mogą np. uważać, że politykę powinno się traktować jako służbę, nie jako sposób na karierę. Mogą też uważać, że jakość rządów jest tak dramatycznie niska, że rządzący nie zasługują na wysokie wynagrodzenie. Jeśliby więc Polacy widzieli w politykach osoby ideowe, w dodatku profesjonalnie wykonujące powierzone im zadania, to politycy nie musieliby płakać po oddanych nagrodach.