Gdyby iść za medialnymi doniesieniami, to dzisiejszy patron powinien przejść do historii w związku ze słynną pod koniec XII wieku „Sprawą Ingeborgi”. Wykazał się w niej bowiem iście detektywistyczną żyłką, a sama afera – jak byśmy ją dzisiaj określili – miała miejsce na szczytach władzy.
Św. Wilhelm z Paryża brewiarz.pl Gdyby iść za medialnymi doniesieniami, to dzisiejszy patron powinien przejść do historii w związku ze słynną pod koniec XII wieku „Sprawą Ingeborgi”. Wykazał się w niej bowiem iście detektywistyczną żyłką, a sama afera – jak byśmy ją dzisiaj określili – miała miejsce na szczytach władzy. Oto król Francji Filip August w atmosferze skandalu oddalił z dworu swoją małżonkę Ingeborgę, siostrę króla Danii, pod zarzutem pokrewieństwa, jakie rzekomo łączyło go z połowicą. Dzisiejszy patron, Francuz z urodzenia, który od wielu lat przebywał w Danii na zaproszenie tamtejszego biskupa Roskilde, nie dał jednak wiary tym rewelacjom i rozpoczął stosowne śledztwo. Zaczął je oczywiście na duńskim dworze, a zakończył jak to w życiu detektywa bywa zakopany w dokumentach. I to ta mrówcza praca niezbicie dowiodła, że o żadnym pokrewieństwie między małżonkami mowy być nie mogło. Ze swoimi odkryciami bohater tej historii nie tylko jako śledczy, ale przede wszystkim jako kapłan i opat udał się do Rzymu, gdzie przedłożone dowody zostały przyjęte, a małżeństwo króla Francji z duńską królewną utrzymane w mocy. Skądinąd dokumenty te złożyły się po latach na pierwszą genealogie duńskich królów. Tyle sensacji na temat maleńkiego wycinka życia dzisiejszego patrona, a co robił on poza rokiem 1194, czyli przez pozostałe 80 lat swego życia? Zmagał się z niezrozumieniem. Najpierw swoich współbraci w kapłaństwie z którymi tworzył wspólnotę kanoników paryskiego kościoła św. Genowefy. Doszło nawet do tego, że z uwagi na jego pobożność, posty i umartwienia został zmuszony udać się na prowincję. Warto jednak tutaj odnotować, że w niedługim czasie sam papież rozwiązał ową wspólnotę, bo zamiast zajmować się wiernymi skupiała się na wzajemnej adoracji. Następnie nasz dzisiejszy patron został z Francji zawezwany do Dani przez swojego przyjaciela ze studiów Absaloma, biskupa Roskilde. Tutaj nasz święty zmagał się z kompletnie nieznanym mu i nieprzychylnym klimatem, zarówno w ujęciu pogodowym jak i towarzyskim, gdyż Duńczycy traktowali Francuzów - nie tylko z uwagi na ich dziwny język - co najmniej podejrzliwie. Ostatnim zaś miejscem zmagań dzisiejszego patrona był klasztor św. Tomasza w Eskilsø, gdzie został ustanowiony opatem dla przywrócenia obserwancji czyli surowości. No cóż, nie było łatwo, ale w końcu po ćwierć wieku wspólnota zakonna pomimo wszystkich trudności wróciła do pierwotnej reguły. Nic dziwnego, że po takim niełatwym życiu człowiek, o którym mowa, dokładnie w Niedzielę Wielkanocną 6 kwietnia 1203 roku, oddał się na zasłużony odpoczynek. Czy znacie państwo wszystkie trzy przydomki pod jakimi bywa wspominany w Kościele? To święty Wilhelm z Paryża, opat, znany także jako Wilhelm z Eskil ( gdzie pierwotnie był klasztor św. Tomasza ) lub Wilhelm z Ebbelholt ( gdzie ów klasztor został przeniesiony w wyniku odnowy ).