Gdyby ktoś z państwa przez przypadek pojawił się w XV wieku w pewnym małym szpitaliku w Tours we Francji, pewnie nie zwróciłby uwagi na dzisiejszą patronkę.
Bł. Joanna Maria de Maille brewiarz.pl Gdyby ktoś z państwa przez przypadek pojawił się w XV wieku w pewnym małym szpitaliku w Tours we Francji, pewnie nie zwróciłby uwagi na dzisiejszą patronkę. Najpierw bowiem rzuciliby się nam w oczy wszyscy chorzy i ubodzy, którzy go zapełniali. Zapach i wygląd ich ciał byłby dla nas trudny do zniesienia. Jednak gdybyśmy się przemogli, to istnieje szansa, że po pewnym czasie dostrzeglibyśmy krzątającą się wokół nich postać. Kobiety w podeszłym wieku, na której pozostawiły ślady 82 dwa lata życia. Jednak pomimo różnych kolei jej losu, ta posługiwaczka wciąż stara się znaleźć uśmiech i dobre słowo dla potrzebujących. Gdzie mieszka? W skromnym pokoiku przylegającym do pobliskiego klasztoru franciszkanów. Poza pracą w szpitalu jej życie wypełniają modlitwy, posty i umartwienia. Czy ma dzieci? Nie, bo ślubowała dozgonną czystość. Ślub złożyła na ręce biskupa Tours. Czy to znaczy, że jest zakonnicą? Nie, choć niebawem, dokładnie 28 marca 1414 roku zostanie pochowana w habicie klarysek. Zawdzięcza to temu, że jako bardzo młoda dziewczyna, jeszcze zanim wyszła za mąż wstąpiła do III Zakonu św. Franciszka z Asyżu. Bo nasza dzisiejsza patronka była mężatką, i to przez dość długi czas. Jednak razem z mężem zadecydowali wspólnie, że pozostaną białym małżeństwem. A czas jaki mogliby poświęcić dzieciom oddadzą potrzebującym. Oboje wspierali więc ubogich, a nawet opiekowali się chorymi w czasie epidemii dżumy. Skąd mieli na to środki? Cóż, byli bardzo bogaci z domu. On baron de Silly. Ona szlachcianka z zamku La Roche. Jak więc się to stało, że pod koniec życia nie ma przy niej męża, a jej jedynym strojem jest to, co aktualnie na sobie nosi? Życie, chciałoby się powiedzieć. Najpierw wojna, na której jej małżonek został wzięty do niewoli. Potem drogie wykupienie go z rąk wrogów. Następnie śmierć po powrocie do domu w wyniku odniesionych ran. A na koniec wyrzucenie z posiadłości męża, bo jako bezdzietnej wdowie nie przysługiwał jej żaden spadek. Na całe szczęście ta kobieta całe swoje życie ciężko pracowała na zupełnie inny skarb, dlatego po swojej śmierci doczekała się wyniesienia do chwały ołtarzy. Czy wiecie państwo kogo dzisiaj wspomina Kościół? To błogosławiona Joanna Maria de Maille, patronka między innymi wdów, wygnańców i emigrantów.