Od wielkoczwartkowego „Chwała na wysokości Bogu” aż po to samo „Chwała na wysokości Bogu” w wigilijno paschalny wieczór milknął w kościołach organy, dzwony i dzwonki. To taka kościelna, trochę symboliczna, a trochę rzeczywista zapowiedź czasu ciszy i milczenia.
I w tej to perspektywie przywołam i nieco sparafrazuję słowa ks. Adama Bonieckiego z Jego „Apologii ciszy” z ostatniego „Tygodnika”. Pragniemy ciszy, szukamy jej, nużą nas hałasy. Ale też ciszy się boimy, męczy nas, nie wiemy, co z nią zrobić. Czas dłuższych czy krótszych samotnych podroży samochodem mógłby być czasem ciszy, jednak zamiast ciszy wolimy ten czas wypełnić słuchaniem audiobooków, książek lepszych czy gorszych. Kiedy podróżujemy pociągiem, albo stoimy w jakiejś kolejce irytują nas i męczą dochodzące ze wszystkich stron krzyczane rozmowy przez telefony komórkowe. Podobnie w kawiarni czy restauracji męczące są głośne rozmowy przy sąsiednich stolikach. I w różnych innych sytuacjach utrapieniem bywa nadmiar słów, nie tylko słów zresztą. Namiętnie oglądamy wiadomości w telewizjach, Onecie, czy na innych portalach. W głowie zostają nam większe, czy mniejsze strzępy wiadomości, ważnych i drugorzędnych. Hałas nas ściga, wdziera się wszędzie, także za sprawą internetu.
I po tak opisanej diagnozie zachęcam Państwa, a wręcz namawiam, żeby w ten właśnie czas wielkopiątkowo – wielkosobotni zafundować sobie, zaplanować miejsce na ciszę. Tak ciszę. Bez Onetu, Wirtualnej Polski i innych portali. Bez radia i telewizji. A jeśli już, to z odrobiną pasyjnej muzyki. Wiem, wiem to z całą pewnością nie będzie łatwe, ale - o czym jestem przekonany, warte spróbowania, choć w pierwszym odruchu wydawać się może wręcz niemożliwe. Podarujmy sobie odrobinę, wielkopiątkowo – wielkosobotniej ciszy, a okazję po temu mamy szczególną, wręcz jedyną, raz w roku.
Od jakiegoś też czasu nie mogę się oprzeć coraz mocniejszemu zresztą wrażeniu, że we wszystkich telewizjach drugimi po serwisach informacyjnych są programy kulinarne, lekcje gotowania. Co chwila, jakiego by programu nie otworzyć ktoś coś gotuje, a to ten, a to tamten podpowiada nam, co i jak ugotować. Już nawet dzieci prześcigają się, kto jest w kuchni najlepszy. A teraz doszły jeszcze do tego wszystkiego wyraźnie świąteczno - stołowo - jedzeniowe reklamy niemal we wszystkich sieciach handlowych.
Boże Narodzenie, co zresztą z roku na rok widać wyraźniej i dobitniej, opakowane jest, wręcz zasypywane podchoinkowymi prezentami. Logiką, niemal sensem Bożego Narodzenia stały się paczki i prezenty. Bez nich ani rusz. Króluje więc taka paczkowo prezentowa gorączka.
A ponieważ Wielkanoc nie bardzo jest prezentowa i nie bardzo da się ją prezentowo opakować i na dodatek poprzedzona jest smutkiem Ostatniej Wieczerzy i milczeniem Bożego Grobu jedynym więc jej marketingowym zaakcentowaniem, podkreśleniem, niemal fundamentem stał się stół i wszystko, co na nim. O ile więc Boże Narodzenie stało się już na dobre prezetowocentryczne, o tyle Wielkanoc na naszych oczach i za naszym przyzwoleniem staje się coraz bardziej stołowo i jedzeniowocentryczna. Te wszystkie reklamowo -marketingowe zapowiedzi i dedykacje, których im bliżej świąt, widzimy i słyszmy więcej i częściej odnoszą się przede wszystkim do stołu i do tego, co na nim.
Kiedyś Pan Jezus, nota bene na pustyni, po czterdziestu dniach poszczenia w odpowiedzi na pokusę: Jeśli jesteś Synem Bożym, powiedz, żeby te kamienie stały się chlebem odpowiedział tak: Nie samym chlebem żyje człowiek…
I to Jezusowe stwierdzenie chciałbym teraz tak przedświątecznie nam zadedykować. Wielkanocna świąteczność nie samym stołem stoi. Naprawdę.
Jeśli już Boże Narodzenie na dobre opanowały paczki i prezenty, to niech przynajmniej Wielkanocą nie zawładnie stół z tym co na nim.
No i jeszcze jedno, na koniec. Św. Teresa od Jezusa powiedziała kiedyś, że aby dojść do nieba, trzeba oderwać się od ziemi. A ja to zdanie dziś mocno sparafrazuję i przedświątecznie powiem tak: żeby poczuć wielkanocność trzeba oczy oderwać od stołu.
Dziękując już za uwagę zachęcam do wielkopiątkowo - wielkosobotniej ciszy i dystansu do wielkanocnego stołu.