Modlił się żarliwie na stopniach ołtarza. Posłaniec przyniósł dokładnie tyle pieniędzy, o ile św. Klemens Hofbauer prosił.
O św. Klemensie Hofbauerze (Dworzaku) mówi się, że był to święty bez cudów. Ten średniego wzrostu brunet, o mocnej budowie, ale delikatnych dłoniach - jak mówili jego współbracia - miał w sobie coś z chłopa.
Nawet jako wikariusz generalny pracował w kuchni i w polu. Był prawy, praktyczny, konkretny, szczery i bezpośredni, niekiedy wydawać się mogło, że oschły. Nie znosił dewocji i małostkowości.
Któregoś razu, widząc jak skrupulatny kapłan nie może skończyć wycierania kielicha i pateny po Komunii św., podszedł do niego i powiedział: "Zostawże też coś dla aniołów".
To był bardzo ludzki Święty, z poczuciem humoru. Ciągle walczył ze swoim porywczym temperamentem, chociaż do współbraci żartobliwie mawiał: "Codziennie Bogu dziękuję, że mi pozostawił tę wybuchowość i drażliwość, bo to utrzymuje mnie w pokorze i chroni od pychy".
"Nie łudził się, że bez cudu Bożych darów, ziarno Bożego słowa wzrastać nie będzie na ugorze ludzkich dusz" - napisał prowincjał redemptorystów o. Janusz Sok CSsR, z okazji przypadającego 15 marca wspomnienia św. Klemensa, zwanego apostołem Warszawy.
W tym roku mija też 210 lat, odkąd ojcowie redemptoryści zostali wygnani ze stolicy. Na polskie ziemie powrócili dopiero po 75 latach, dzięki staraniom sługi Bożego o. Bernarda Łubieńskiego CSsR.
Św. Klemens Maria Hofbauer, redemptorysta, urodził się w 1751 r. w Tasowicach na Morawach. Jako młodzieniec wyuczył się zawodu piekarza, ale odczuwając powołanie do kapłaństwa rozpoczął studia.
W międzyczasie odbywał pielgrzymki do Rzymu i w pewnych okresach był pustelnikiem. Przyjęty w Rzymie do redemptorystów w 1784 r., po wyświęceniu na kapłana został wysłany na północ. Zatrzymał się w Warszawie, gdzie w 1787 r. na prośbę nuncjusza apostolskiego Ferdynanda Saluzzo i króla Stanisława Augusta Poniatowskiego rozpoczął duszpasterstwo w kościele pojezuickim na Starym Mieście. W 1788 r. na prośbę niemieckiego bractwa podjął pracę przy kościele św. Benona na Nowym Mieście (stąd pierwszych redemptorystów nazywano benonitami).
Św. Klemens i jego współbracia, zgodnie z charyzmatem nakreślonym przez założyciela zgromadzenia św. Alfonsa, zajęli się ludźmi opuszczonymi i ubogimi Założyli sierociniec i szkołę dla chłopców z najbiedniejszych rodzin, a także sierociniec i pierwszą w dziejach polskiej edukacji bezpłatną szkołę zawodową dla dziewcząt.
Znana jest opowieść o tym, jak to w trosce o utrzymanie sierocińca o. Hofbauer musiał żebrać. Ktoś poproszony przez św. Klemensa Marię o datek, tak się zirytował, że uderzył go w twarz. Apostoł Warszawy przyjął policzek z godnością i powiedział: "To dla mnie, a co dla moich sierot?".