Prokuratury Regionalnej w Krakowie uchylił swoje zarządzenie z 16 lutego ub.r. w sprawie powołania zespołu śledczego prokuratorów do badania wypadku z udziałem byłej premier Beaty Szydło. W ten sposób zespół trzech prokuratorów badających sprawę przestał istnieć.
Wcześniej prokuratorzy złożyli wniosek o wyłączenie ich od udziału w sprawie. Decyzja o uchyleniu zarządzenia powoduje, że ich wniosek nie będzie już rozpoznawany.
Śledztwo przejmie do własnego prowadzenie szef Prokuratury Okręgowej w Krakowie prok. Rafał Babiński.
Jak poinformował PAP rzecznik Prokuratury Regionalnej prok. Włodzimierz Krzywicki, do prokuratora regionalnego wpłynął wniosek szefa krakowskiej prokuratury okręgowej Rafała Babińskiego o to, żeby uchylił on własne zarządzenie o powołaniu zespołu śledczego, aby w ten sposób prokurator okręgowy mógł przejąć sprawę do osobistego prowadzenia i ponosić odpowiedzialność za dalsze jej losy.
"W środę prokurator regionalny po rozpoznaniu wniosku uchylił własne zarządzenie z 16 lutego 2017 r., które powoływało zespół śledczych. W ten sposób prokurator okręgowy zyskał prawo przejęcia sprawy do osobistego prowadzenia i zakończenia jej w taki sposób, jaki w jego ocenie jest właściwy" - powiedział PAP prok. Krzywicki.
Jak dodał, decyzja ta przerywa spór formalny zapoczątkowany wnioskiem trójki prokuratorów o wyłączenie ich od udziału w sprawie.
Ważne decyzje procesowe w sprawie zapowiadał w środę w Krakowie minister sprawiedliwości - prokurator generalny Zbigniew Ziobro. "Niebawem państwo dowiedzą się - nie chcę tu niczego uprzedzać - o dalszych, kolejnych czynnościach procesowych, które nastąpią w sprawie o wypadek drogowy" - powiedział do dziennikarzy. "Wszelkie czynności w tej sprawie będą transparentne, w pełni jasne, szczególnie, gdy sprawa trafi już do sądu - dlatego, że będziecie się mogli państwo zapoznać z całym materiałem dowodowym" - podkreślił. "Nic tu nie będzie ukryte" - dodał Ziobro.
"Lada moment państwo usłyszą również o ważnych decyzjach procesowych" - zapewnił. Dodał, że działania prokuratury i nadzór w tych przypadkach są prowadzone profesjonalnie. "Mogę gwarantować państwu i biorę za to odpowiedzialność: w tej sprawie prokuratura działa w pełni profesjonalnie, obiektywnie i bezstronnie" - zapewnił Ziobro.
Do wypadku doszło 10 lutego 2017 r. w Oświęcimiu. Policja podała, że rządowa kolumna trzech samochodów (pojazd ówczesnej premier Beaty Szydło jechał w środku) wyprzedzała fiata seicento; jego 21-letni kierowca przepuścił pierwszy samochód, a następnie zaczął skręcać w lewo i uderzył w auto ówczesnej szefowej rządu, które następnie uderzyło w drzewo.
14 lutego ub.r. prokuratorski zarzut nieumyślnego spowodowania wypadku usłyszał kierowca fiata seicento Sebastian K. Kierowca nie przyznał się do winy, prokuratura nie podawała treści jego wyjaśnień.
28 lutego prokuratura poinformowała o zakończeniu śledztwa. Informowała również, że po analizie podjęta zostanie decyzja, czy postępowanie zakończy się skierowaniem aktu oskarżenia czy wnioskiem o warunkowe umorzenie sprawy. Decyzja miała zapaść w ciągu 14 dni; prawdopodobnie zapadnie w najbliższym czasie.
Prokuratura poinformowała również, że trójka prokuratorów prowadzących śledztwo w sprawie wypadku kolumny rządowej z udziałem byłej premier Beaty Szydło w Oświęcimiu złożyła wnioski do Prokuratora Regionalnego o wyłączenie od prowadzenia tego postępowania.
Jak wyjaśniał rzecznik PO prok. Janusz Hnatko, "prokuratorzy błędnie uznali za konieczne sporządzenie na tym etapie postępowania wyłączeń w kwestii użycia sygnałów dźwiękowych przez pojazdy wchodzące w skład kolumny rządowej oraz przyczynienia się do wypadku przez funkcjonariuszy ówczesnego Biura Ochrony Rządu".
Tymczasem - wyjaśniał rzecznik - "zdaniem ich bezpośredniego przełożonego wyłączenie na tym etapie byłoby równoznaczne z wyeliminowaniem jednej z wersji przebiegu wypadku". "Czynność ta na tym etapie postępowania byłaby przedwczesna i sprzeczna z metodyką prowadzenia śledztwa. Dopiero prawomocne zakończenie postępowania karnego przeciwko podejrzanemu Sebastianowi K. pozwoli na pełną i prawidłową ocenę innych aspektów zdarzenia, w tym przyczynienia się do wypadku przez funkcjonariuszy ówczesnego Biura Ochrony Rządu" - informował prok. Janusz Hnatko.
Prokuratura podawała, że w toku postępowania przyjęto dwie wersje przebiegu wypadku. Jedna zakłada używanie sygnałów świetlnych i dźwiękowych przez pojazdy poruszające się w kolumnie uprzywilejowanej. Druga - używanie wyłącznie sygnałów świetlnych. "Żadnej z nich nie wyklucza prokuratura, a uprawnionym do oceny tej kwestii jest sąd" - podkreślała prokuratura i powoływała się na ustalenia biegłych, którzy stwierdzili, że - niezależnie od używania bądź nie sygnałów dźwiękowych pojazdy z kolumny uprzywilejowanej - wyłącznym i bezpośrednim sprawcą zdarzenia był kierowca Fiata Seicento Sebastian K. Według biegłych nie rozeznał on prawidłowo sytuacji na jezdni.
W komunikacie podkreślała, że "zebrany materiał dowodowy umożliwił odtworzenie przebiegu wypadku, ale nie pozwolił na zweryfikowanie twierdzenia o używaniu przez pojazdy uprzywilejowane sygnałów dźwiękowych". "To zagadnienie może być rozstrzygnięte na podstawie osobowego materiału dowodowego, w zależności od decyzji i interpretacji sądu".
Po zamknięciu śledztwa prokuratura wyłączyła sprawę ewentualnych wykroczeń funkcjonariuszy BOR podczas wypadku z udziałem ówczesnej premier Beaty Szydło w Oświęcimiu i przekazała policji do prowadzenia. Chodziło o podejrzenie przekroczenia dozwolonej prędkości i przekraczania linii ciągłej na jezdni przez funkcjonariuszy BOR, którzy prowadzili pojazdy wchodzące w skład kolumny uprzywilejowanej. 11 lutego br. sprawa ewentualnych wykroczeń uległa przedawnieniu.