Marzył o tym, żeby zostać bokserem i zabić ojca, który go maltretował. Pierwsze marzenie zrealizował, drugiego nie zdążył – poznał Big Bossa. Tim Guénard był gościem w Pile.
Jego historia jest porażająca, przygniata zarówno ogromem cierpienia, którego doświadczył, jak i wielką łaską, która sprawiła, że stał się silniejszy od nienawiści. W pilskiej kolegiacie Tim Guénard opowiadał swoją historię i przekonywał, że spojrzenie Boga można znaleźć w oczach drugiego człowieka.
Porzucony jako trzylatek przez matkę, która przywiązała go do słupa przy polnej drodze, dotkliwie pobity przez ojca-alkoholika, przez lata błąkał się między szpitalami, domami dziecka, rodzinami zastępczymi, poprawczakami.
- Kiedy po pobiciu przez ojca leżałem w szpitalu przez trzy lata, nigdy nikt mnie nie odwiedzał, więc przyglądałem się odwiedzającym innych pacjentów. Miałem wrażenie, że stoję przed witryną miłości. Wzrastając, miałem w sobie wiele gniewu. Lekarze chcieli dociec, skąd we mnie taka determinacja, żeby chodzić. Nigdy nie zdradziłem, że moim sekretem była nienawiść - mówi dzisiaj Tim Guénard.
Opowiadając o bolesnej przeszłości, nie skupia się na tym, co było złe. Przeciwnie. Za wszystko dziękuje Bogu, swojemu Big Bossowi: za oczy, którymi mógł obserwować ludzi okazujących sobie miłość, za wyrzucane na śmietnik książki, z których uczył się, jak żyć i za każdego postawionego na drodze człowieka, który patrzył mu w oczy, a nie w kartotekę.
Przełomowym okazało się spotkanie o. Thomasa Philippe, dominikanina, przyjaciela życiowych rozbitków. Dzięki o. Thomasowi trafił do wspólnot Arka, założonych przez Jeana Vaniera.
Sam nazywa siebie złodziejem miłości. Bo gdy się nie ma rodziny, dziecko staje się „złodziejem”, podgląda ludzi i „kradnie” ich miłość i czułość.
- Ile razy mówię komuś, że go kocham, tyle razy jestem złodziejem. Żeby coś komuś dać, trzeba to najpierw mieć. Kiedy mówię moim dzieciom, że je kocham, to dlatego, że jestem złodziejem. Moi rodzicie nigdy nie mówili, że mnie kochają, ale widziałem innych rodziców, którzy mówili swoim dzieciom, że je kochają i to we mnie obudziło wielką chęć, wielkie pragnienie. I pomyślałem sobie: jeżeli kiedyś zostanę tatą, to będę mówił moim dzieciom, że je kocham, będę mówił, że jestem z nich dumny - mówi.
Dzisiaj ma rodzinę, jest autorem bestsellerowych książek, jeździ po świecie ze świadectwem wiary, przebaczenia i miłości. Pokazuje, że można - jak mówi tytuł jednej z jego książek - być silniejszym od nienawiści.
- Kiedy w twoim życiu nie ma Boga, nie masz żadnych ograniczeń. Pędzisz przed siebie i nie masz czasu na czytanie napisów. Dziękuję Big Bossie, że stawiasz ostrzeżenia na drodze. Objazd nigdy nie jest przyjemny, ale dzięki niemu można trafić do miejsca, które się nazywa szacunek, do wioski, która się nazywa przebaczenie, miasta, które nazywa się zaangażowanie. Dzięki tym objazdom zdołałem przebaczyć mojemu tacie, mojej mamie i innym. I również samemu sobie - mówi Tim Guénard i zapewnia:
- Jestem człowiekiem szczęśliwym. Gdybym mógł przeżyć jeszcze raz swoje życie, nie zmieniłbym w nim ani jednej chwili. Czy gdyby moje życie było inne spotkałbym Big Bossa? Czy miałbym takich przyjaciół? Czy miałbym moją rodzinę? - pyta retorycznie.
Tim Guénard był pierwszym gościem zapoczątkowanego w pile cyklu spotkań ze świadkami wiary.
- Dawniej ludzie dawali swoje świadectwo, oddając życie za Jezusa, dzisiaj ludzie dają je, opowiadając, jak Bóg zmienił ich życie. Mam nadzieję, że ten cykl spotkań wywoła w innych chęć do pójścia za Jezusem, pogłębienia swojej więzi z Nim. Świadectwo nie zastąpi osobistego aktu wiary, ale może pobudzić, rozpalić w słuchającym chęć wejścia w relację z Bogiem: jeśli Tim mógł zaprzyjaźnić się z Jezusem, to ja też mogę - wyjaśnia ks. Dariusz Stachula, wikariusz pilskiej parafii pw. NMP Wspomożenia Wiernych w Pile i opiekun działającej tu wspólnoty Odnowy w Duchu Świętym.
To właśnie członkowie wspólnoty „Kanaan” zaprosili do swojego kościoła Tima Guénarda.
- Spotkanie z Timem to pierwszy, mocny akcent. Ale chcemy, żeby świadectwo swojej wiary dawali nie tylko ludzie szeroko znani. Chodzi o to, byśmy potrafili dostrzegać także świadków wiary w swoim sąsiedztwie, a także sami byli gotowi do opowiedzenia innym o naszym spotkaniu z Jezusem - zauważa Halina Łuś, liderka wspólnoty. Sama także przygotowuje się do dania takiego świadectwa.
- Jestem po poważnej chorobie onkologicznej, ale wiem, że to był najpiękniejszy czas w moim życiu, czas wielkiej łaski. Doświadczyłam tak wielu namacalnych dowodów, że Bóg mnie kocha i się o mnie troszczy. Chcę o tym opowiedzieć innym - dodaje.
Spotkania ze świadkami wiary w pilskiej kolegiacie odbywać się będą w każdy drugi poniedziałek miesiąca. Gościem kolejnego, zaplanowanego na 9 kwietnia, będzie s. Wiktoria, Uczennica Krzyża, pracująca w diecezjalnym sanktuarium w Skrzatuszu.