Kamil Stoch zajął 6. miejsce w konkursie indywidualnym na skoczni w Oslo. Po pierwszej serii był na prowadzeniu. Ostatecznie wygrał Norweg Daniel Andre Tande. Za nim uplasowali się Austriacy: Kraft i Hayboeck.
Kamil skoczył w pierwszej serii 138 m, a w drugiej, w kiepskich warunkach - 119 m.
- Nawet się ucieszyłem, gdy zobaczyłem, jak Kamil wyszedł z progu. Powiedziałem do naszego doktora, że będzie super skok i naraz... przyziemnienie. Nie odleciał. Inni czekali na swój skok, a Kamila puścili od razu. To nie jest fair. Wyniki troszkę są wypaczone - ocenił w rozmowie z TVP.
"To był wypadek przy pracy. Kamil pokaże już jutro, kto tutaj rządzi" - dodał.
Ocenę Małysza podzielił Stoch. "Do końca nie wiem, co się stało. Wszystko wyglądało dobrze do trzydziestego metra za progiem, kiedy nagle jakby ktoś mocno złapał mnie za narty i pociągnął w dół. To nie był skok idealny, ale nie aż tak zły, by było tylko 119 metrów" - skomentował.
Nie chciał jednak odnieść się do zarzutu dziennikarza TVP, że sędziowie zbyt szybko pozwolili mu na oddanie skoku. "Nie rozmawiajmy w ten sposób" - podkreślił.
Miejsca pozostałych Polaków: Żyła - 19, Wolny - 21, Kubacki - 26 (choć po pierwszej serii był 11.) Hula nie zmieścił się w pierwszej trzydziestce, która awansowała do drugiej serii. Ostatecznie uplasował się na 42 pozycji.
Stoch nadal jest liderem klasyfikacji Pucharu Świata oraz turnieju Raw Air.
Zobacz skok Kamila w pierwszej serii:
Brilliant from Kamil Stoch!
— Eurosport UK (@Eurosport_UK) 11 marca 2018
He leads after the first round pic.twitter.com/dTwFq0gPDD
A oto nieudany skok w drugiej serii:
Stoch can't do it!
— Eurosport UK (@Eurosport_UK) 11 marca 2018
It's Tande who takes the World Cup win! pic.twitter.com/Di5d22RdpM