Dzisiejsza patronka zrobiła za swojego życia coś tak zaskakującego, że nie tylko trafiła do "Żywotów Świętych" pióra ks. Piotra Skargi, ale pomimo niemal 1000 lat, które dzielą nas od jej śmierci nadal może inspirować
Św. Kunegundę Luksemburską brewiarz.pl Dzisiejsza patronka zrobiła za swojego życia coś tak zaskakującego, że nie tylko trafiła do "Żywotów Świętych" pióra ks. Piotra Skargi, ale pomimo niemal 1000 lat, które dzielą nas od jej śmierci nadal może inspirować. A może zwłaszcza dzisiaj może inspirować. Mówimy w końcu o kobiecie, która za życia była obłędnie bogata. U której stóp leżał cały ówczesny świat. Którą mąż kochał tak bardzo, że zapragnął by wbrew przyjętemu zwyczajowi stała się razem z nim cesarzową. Nie żoną cesarza Niemiec, ale właśnie równoprawną władczynią. Która swoją koronę otrzymała z rąk papieża Benedykta VIII. Która, żyjąc z mężem w czystości, została oskarżona o cudzołóstwo i nie zawahała się dowieść swojej niewinności, poddając się "sądowi Bożemu". Jak to wyglądało? Przeszła po prostu bez szkody po rozżarzonych lemieszach czym zamknęła usta przeciwnikom, których na cesarskim dworze nie brakowało. Nie miało tutaj wcale znaczenia, że fundowała liczne klasztory i opactwa czy że przyczyniła się do budowy katedry w Bamberdze. W końcu kto to widział, by kobieta miała taką władzę jak ona? Jednak tym, co ostatecznie sprawiło, że nie tylko ks. Piotr Skarga dobrze zapamiętał jej imię i historię życia, była nie władza, którą w swoich rękach dzierżyła ta kobieta ani też charytatywne dzieła, których z jej pomocą dokonała. Największa sensacja dokonała się po śmierci jej męża, gdy zdecydowała się wstąpić do ufundowanego przez siebie klasztoru benedyktynek w Kaufungen. Na tle epoki nie byłoby w tym nic zaskakującego, gdyby nie forma, w jakiej dokonała tego dzisiejsza patronka. Oto podczas uroczystości poświęcenia owego klasztoru, tuż po liturgii Słowa, cesarzowa publicznie zdjęła cesarskie szaty, ostrzygła swoje włosy i odziała się w zgrzebny habit. Władczyni sporej części ówczesnej Europy oddała się tym samym jako zwykła zakonnica do dyspozycji przełożonej nowego domu zakonnego, a cały swój majątek przeznaczyła na fundacje kościelne i dobroczynne. W klasztorze przeżyła ostatnie 8 lat swojego życia w ubóstwie i posłuszeństwie nie wyróżniając się niczym od współsióstr i nie wymawiając się od żadnych prac, nawet służebnych. Zmarła 3 marca 1033 roku i została pochowana obok męża w katedrze bamberskiej. Czy wiecie państwo kogo dzisiaj wspominamy i jak nazywał się małżonek dzisiejszej patronki? Oczywiście chodzi o św. Kunegundę Luksemburską, cesarzową, żonę św. Henryka II. Króla Niemiec, króla Włoch, świętego cesarza rzymskiego.