Zbawienie Europy, sztuka słuchania Boga, ryzyko spożywania "przetworzonego Słowa" - uczestnicy spotkania we Wrocławskim Centrum Kongresowym otwierali serca na tchnienie Ducha Świętego.
„Europe shall be saved” (w polskim wydaniu: „Europa może być zbawiona”) – o tej inicjatywie, zrodzonej w środowisku niemieckich chrześcijan mówił bp Andrzej Siemieniewski podczas Mszy św. otwierającej konferencję „Duch Pana Boga nade Mną”.
Twórca wspomnianej inicjatywy wspomina – jak mówił biskup – że w jego środowisku 10 tys. osób podjęło post w intencji zbawienia, przebudzenia duchowego Europy – kontynentu, który coraz częściej naznaczony jest niechęcią do chrześcijaństwa, wręcz chrystianofobią. – Temat konferencji brzmi: „Duch Pana Boga nade Mną”. Po to przywołujemy Ducha, by zacząć myśleć w kategoriach Jezusa. „Duch Pański nade Mną, abym głosił…”. To od nas zależy, jak będziemy reagowali na procesy zachodzące w Europie – podkreślił.
Przypomniał ewangeliczne wezwanie, by stawać się coraz bardziej dziećmi Boga, który sprawia, że słońce świeci a deszcz pada na wszystkich ludzi. – Promienie słońca nie wybierają „dobrych” i „złych”, ożywcze krople majowego deszczu nie wybierają pól i parków „sprawiedliwych” i „niesprawiedliwych”. Jezus powiedział „Jego” słońce (Mt 5, 45), otwierając w tym tekście jakby okno na rzeczywistość jeszcze większą – dodał bp Andrzej, wspominając o „Słońcu wschodzącym z wysoka” (Łk 1,78) – Chrystusie – oraz o Duchu Świętym „wylanym” niby deszcz (Jl 2,23; 3,1).
– Możemy się tu gromadzić w promieniach Słońca. Słyszymy jednak, że ono wschodzi i nad dobrymi, i nad złymi. Spotkali się tu ludzie, którzy doświadczyli „deszczu Ducha Świętego”. I ten deszcz pada na sprawiedliwych i niesprawiedliwych. Niestety, wielu chodzi z parasolem niewiary, chrystianofobii. Doświadczając ciepła Jego słońca, kropli deszczu Ducha Świętego, myślimy o tych pod parasolami, którzy tego nie doświadczają – mówił bp Siemieniewski. Przywołał m.in. św. Pawła oraz św. Maksymiliana M. Kolbego, który zanosił prośby do Maryi: „Módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy, i za tymi, którzy się do Ciebie nie uciekają…”.
Pierwszą sesję podczas konferencji poprowadził Ulf Ekman – były szwedzki luterański pastor, a następnie założyciel Kościoła Słowo Życia, który kilka lat temu wraz z żoną Birgittą przyjął katolicyzm. Mówił o tajemnicy Ducha Świętego – często błędnie oddzielanego od Ojca i Syna, od Kościoła, od słowa. – Kościół zrodził się z Ducha, posłanego przez Ojca i Syna. Jest Ciałem Chrystusa. Duch wciąż działa przez Jego ciało, przez Kościół – podkreślał. – Mamy wiele „odnów”, przebudzeń, wiosen Kościoła. Ale nie od nich wszystko się zaczyna. Początek był w Wieczerniku, w momencie narodzin Kościoła. Pytanie nie brzmi, czy mamy Ducha Świętego, ale czy Duch ma nas.
Czy może się nami posługiwać, napełniać nas, działać przez nas? – pytał. Nawiązując do słów prawosławnego duchownego, zauważył, że bez Ducha Bóg jest daleki, Ewangelia jest martwą literą, władza dominacją, a misja zmienia się w propagandę. Potrzebujemy otwartości na Ducha – w wymiarze indywidualnym, ale i zbiorowym. Liczy się nie tylko „ja i Jezus”, ale „my i Jezus”. – Czasem spotkać można chrześcijan „nadduchowych”, którzy mówią: „nikogo nie słucham, tylko Ducha Świętego”. Ale On działa przez Kościół – mówił, podkreślając, że kluczową sprawą jest nauczyć się słuchać Ducha. On jest Osobą i prowadzi ku innym, ku wspólnocie. On ożywia słowo. Przemawia, ale wtedy, gdy chce, jak chce. W usłyszeniu Jego głosu przeszkadza nam mnóstwo innych głosów obecnych w naszych sercach – głosów strachu, obawy przed opiniami innych osób. – Nie muszę być związany opiniami ludzi. Mam iść za opinią Boga – mówił Ulf Ekman.
Andrzej Sionek, dyrektor Katolickiego Stowarzyszenia „En Christo”, ukazał tajemnicę trwania „w Chrystusie”, w Jego namaszczeniu Duchem, w intymnym związku z Mesjaszem. Trzeba pielęgnować relację z Jezusem. Moc do „bycia w Nim” daje Słowo. – Czasem, czytając Pismo Święte, natrafiamy na coś trudnego. Sięgamy wówczas do przypisów, one odsyłają nas do komentarzy, a te... do obszerniejszych komentarzy. I tak Pismo Święte zamieniamy na komentarze. Zamiast „zmagać się” ze słowem Bożym, zmagamy się z komentarzami, z „przetworzonym słowem”. Jesteśmy przyzwyczajeni do „przetworzonej żywności” – mówił. – Słowo Boże jest nam dane także po to, by się nad nim zastanawiać, by nad nim medytować, ale na pierwszym miejscu, by je przeżywać. Bez Ducha Świętego zamieniamy je, zamieniamy łaskę Bożą, na jakąś walutę, którą można zdobywać. A łaska to zażyłość, relacja.
A. Sionek ukazał, co dzieje się z człowiekiem, który przylgnie do Jezusa i da się przemienić przez Ducha. Obrazem tego są Izraelici, którzy po żmudnej – ale przemieniającej – wędrówce przez pustynię zdobywają Ziemię Świętą. – Stali się ludźmi twórczymi, zdobywczymi, zdolnymi do ekspansji. Padły przed nimi, na odgłos trąb, mury niezdobytej twierdzy. Nie jesteśmy w naszych wspólnotach ze względu na herbatki, na przyjazne środowisko dla naszych dzieci, na „ciepełko”. Mamy przyśpieszać przyjście Pana; dać poznać „ludziom z ulicy”, jak będzie, gdy On przyjdzie – jaka zapanuje miłość, jakie poznanie Boga. Inaczej to „ciepełko” nas zabije.
Andrzej dodał, że często problemem wierzących jest popadanie w aktywizm. – Wielu przestało napełniać się Duchem Świętym, by... zatracić się w służbie dla Jezusa – mówił. Czasem można „za bardzo”, po swojemu, nie tak jak On chce, troszczyć się o Jego sprawy.
Konferencja zorganizowana została we Wrocławskim Centrum Kongresowym przez Inicjatywę „Aby byli jedno”. – Jest to owoc spotkań modlitewnych, na których gromadzą się od 5 lat liderzy różnych wspólnot. Obecnie jest to inicjatywa międzywyznaniowa – mówi Tomasz Piechnik, lider Hallelu Jah. – Modlimy się za nasze miasto, wierzymy, że także ta konferencja jest to czas łaski dla Wrocławia.
W spotkaniu wzięło udział ok. 700 osób, z Wrocławia i nie tylko. Wielu uczestników przyjechało z Bielska Białej, a także z Krakowa, Lanckorony, Poznania czy Warszawy.
Wkrótce więcej relacji.