Dzisiaj 100. rok życia kończy krakowianin ppłk Mieczysław Herod, w czasie II wojny światowej uczestnik kampanii wrześniowej 1939 r., obrony Tobruku i bitwy pod Monte Cassino.
Urodził się 20 lutego 1918 r. w podkrakowskim Rzeplinie koło Skały. W chwili wybuchu wojny był podoficerem 5 baterii 6 Pułku Artylerii Lekkiej w krakowskim Łobzowie. Wraz ze swoim oddziałem brał udział w walkach 6 Dywizji Piechoty w obronie Pszczyny. 2 września artylerzyści odpierali atak kilkuset niemieckich czołgów. Kapral Herod za zniszczenie 3 czołgów i uszkodzenie kilkunastu innych został odznaczony krzyżem Virtuti Militari. Pod koniec września dostał się do niewoli niemieckiej, ale zdołał z niej uciec.
W 1940 r. przedostał się na Węgry, skąd przerzucono go do Syrii, gdzie został żołnierzem Brygady Strzelców Karpackich. Po kapitulacji Francji brygada przemieściła się do Palestyny. Przeformowana w Samodzielną Brygadę Strzelców Karpackich została w sierpniu 1941 r. przerzucona drogą morską do Tobruku. Wraz ze swoim Karpackim Pułkiem Artylerii podoficer Herod wziął udział w obronie twierdzy Tobruk przed oddziałami włoskimi i niemieckimi.
Po kolejnych walkach i powrocie do Palestyny podchorąży artylerii Herod już popłynął, jako żołnierz 3 Dywizji Strzelców Karpackich, do Włoch. Wraz z pozostałymi oddziałami II Korpusu gen. Władysława Andersa wziął m.in. udział w maju 1944 r. w bitwie pod Monte Cassino. W kwietniu 1945 r. brał z kolei udział w wyzwoleniu Bolonii. Jesienią 1946 r. jego odział został przewieziony do Anglii i tutaj zdemobilizowany.
W sierpniu 1947 r. wrócił do kraju. Po ukończeniu studiów ekonomicznych przez kilkadziesiąt lat pracował w kombinacie hutniczym w Nowej Hucie. Do dziś mieszka w nowohuckich Czyżynach. Działał w środowisku weteranów II Korpusu. Jest jednym z dwóch żyjących jeszcze w Krakowie żołnierzy gen. Andersa. Drugim jest jego serdeczny przyjaciel, prawie 93-letni prof. Wojciech Narębski, w czasie ostatniej wojny m.in. uczestnik bitwy pod Monte Cassino w 22 Kompanii Zaopatrywania Artylerii, opiekun słynnego niedźwiedzia Wojtka. - Mieciu jest wciąż niezmordowany. Od lat uczestniczył w spotkaniach z młodzieżą, m.in. harcerzami ze Skawiny oraz uczniami ze szkoły podstawowej w Bukowskiej Woli, noszącej imię Samodzielnej Brygady Strzelców Karpackich - Obrońców Tobruku - wspomniał prof. Narębski.
"Dzięki takim osobom jak pan, mój ojciec gen. Władysław Anders mógł tworzyć wspaniałą armię, której czyny okryte zostały chwałą wojenną na polach bitewnych pod Monte Cassino, Ankoną i Bolonią" - zwróciła się w ubiegłym roku do ppłk. Heroda senator Anna Maria Anders.