Do przyjrzenia się sytuacjom, w których dostrzegamy, że stygnie w nas miłość, zachęcił w Środę Popielcową bp Roman Pindel.
W Środę Popielcową biskup Roman Pindel przewodniczył Mszy św. koncelebrowanej w katedrze św. Mikołaja w Bielsku-Białej. Podczas homilii nawiązał do słów z Ewangelii św. Mateusza: "Ponieważ wzmoże się nieprawość, ostygnie miłość wielu" (Mt 24, 12.), które stały się hasłem tegorocznego orędzia papieża Franciszka na Wielki Post.
- Kiedy zastanowimy się nad znaczeniem tego zdania, nawet wyrywając je z kontekstu, łatwo się zgodzimy, że tak jest, że to potwierdza nasza obserwacja. Że jeśli rzeczywiście mnoży się liczba ludzi nieprawych, jeśli doświadczamy krzywdy, potęgującej się złości, to zgodzimy się ze sformułowaniem Jezusa, że łatwo jest się zniechęcić, łatwo jest zgorzknieć, łatwo jest - tak jak Jezus to formułuje - ostygnąć. Częściej reakcją jest gniew, krzyk, sprzeciw, narzekanie. Ale także człowiek nieraz chce się przyłączyć do tych, którzy - zdaje się - dobrze wychodzą na tym. Są ludzie, którzy czynią nieprawość i mają zysk z nieprawości.
Duszpasterze w czasie posypywania głów popiołem
Urszula Rogólska /Foto Gość
Biskup zachęcił do refleksji nad tym zdaniem Jezusa: co robimy, kiedy mnoży się nieprawość złość wokół nas, co robimy, kiedy wydaje się nam, że sprawy idą w złym kierunku - w naszym mieście, otoczeniu, firmie, kraju, w świecie?
- Pewnie możemy nieraz zobaczyć jak zło odbija się, mnoży się. Bardzo łatwo jest wyolbrzymiać, kiedy nas coś dotyka; uogólniać, wydawać sądy, które są zbyt niesprawiedliwe: "wszyscy, którym się powodzi, to złodzieje", "nie ma już nauczycieli z powołania, ani lekarzy zdolnych do poświęceń", "korupcja na każdym kroku", albo powtarzane: "lepsze już było". Mnoży się złość, osłabia miłość. W nas samych jest dobre podglebie, żeby to zło, które obiektywnie jest małe, zasiało się w naszym sercu i żeby oskarżało innych ludzi, budowało mury, uprzedzenia, żeby wzywało do odwetu.
Bp Roman Pindel przewodniczył Mszy św. w katedrze św. Mikołaja w Środę Popielcową
Urszula Rogólska /Foto Gość
Biskup zaprosił do przyjrzenia się sytuacjom, w których gniew przymnaża nam wrogów, "przyprawia o ból żołądka": - Zobaczmy czy nie usprawiedliwiamy zła, które czynimy tym, że dostrzegamy zło albo większe zło u innych. Przyjrzyjmy się w tym czasie Wielkiego Postu tym sytuacjom, w których dostrzegamy, że stygnie w nas miłość, dobro, gotowość do pomocy innym i szukajmy ich przyczyny. Czy przypadkiem przyczyna nie leży w tym zdaniu Jezusowym: że zobaczyliśmy zło, że dotknęło nas zło - nie ma w nas tej gorliwości, co wcześniej, nie ma tej czystej ofiarnej miłości, która była, nie ma zaangażowania czy pracowitości. Dlaczego? Co się stało? Co na dotknęło? Rozpoczynając Wielki Post, wpatrujmy się od razu w Jezusa, który ma nam przewodzić. Na początku swojej działalności nie ulega podstępnym pokusom diabła na pustyni - choć są bardzo sprytne i wydaje się, że przecież mogą dać dobro: choćby to, żeby zamienić kamień w chleb.
Środa Popielcowa w bielskiej katedrze
Urszula Rogólska /Foto Gość
Postępujmy za tym Jezusem, który nie tylko nie ulega pokusom, ale także nie oddaje policzka, kiedy niesprawiedliwie jest uderzony przez żołnierza; który znosi cierpliwie inwektywy, że jest przyjacielem celników, grzeszników, że jest żarłokiem i opojem. Znosi to. Nie wydaje oświadczenia, nie domaga się przeprosin. Znosi fałszywe oskarżenie, które prowadzi go do przyjęcia wyroku śmierci, który bierze krzyż na siebie, choć sam nie popełnił żadnego grzechu, ani nikogo nie skrzywdził.
Jak podkreślił biskup odwołując się do słów "Ponieważ wzmoże się nieprawość, ostygnie miłość wielu":- On nie ostyga w miłości, nie ulega złości, złość nie ma dostępu do Niego. Na krzyżu zapewnia dobrego łotra o zbawieniu; jeszcze przed śmiercią prosi Ojca o przebaczenie dla tych, którzy nie wiedzą, co czynią; umierając, godzi się na takie postępowanie, do końca powierzając swoje życie Ojcu. Za takim Jezusem postępujemy w tym Wielkim Poście, mając na oku to zdanie - bardzo życiowe, ale też bardzo przestrzegające nas: gdy wzmaga się nieprawość, może ostygnąć miłość wielu. Oby nie ostygła.
Obrzęd posypywania głów popiołem w katedrze św. Mikołaja
Urszula Rogólska /Foto Gość
Wyjaśniając znaczenie posypania głów popiołem biskup mówił: - Niech to będzie wyraz gotowości pójścia za Jezusowym sprzeciwem wobec zła tego świata - nie naszym sprzeciwem pełnym gniewu i chęci odwetu, ale takim sprzeciwem, jaki stanowi przyjęcie krzyża, wstrzymanie się od sądu i potępienia. Raczej zadośćuczynienie za zło, przebaczenie wreszcie śmierć, żeby ocalić choćby jednego człowieka…