Oskarżano ją o niestałość, niesłowność, a nawet czarnoksięstwo. Ale czas pokazał, kto ma rację.
Św. Koletta z Corbie brewiarz.pl Zacznijmy od pewnego znanego nam obrazka. Oto Herod urządza dla swoich dworzan i przyjaciół ucztę, córka Heriodiady zachwyca go na niej swoim tańcem, dlatego król pod wpływem impulsu mówi, że da jej wszystko, o co tylko ta poprosi. A dziewczę prosi o głowę Jana Chrzciciela. Co wtedy czyni Herod? Jak pisze św. Marek w 6 rozdziale Ewangelii "król bardzo się zasmucił, ale przez wzgląd na przysięgę i biesiadników nie chciał jej odmówić." I tak oto największy spośród narodzonych z niewiast zapłacił głową za to, żeby Herod – jak to się popularnie mówi - nie stracił twarzy. Nie wyszedł przed wszystkimi na słabego, niesłownego, niepoważnego i jeszcze działającego pod wpływem impulsu. Kto chciałby, żeby inni mieli o nas takie mniemanie? Kto chciałby sam o sobie tak myśleć? Tak, jesteśmy więźniami naszego obrazu samych siebie. Ale wcale nie musimy, czego uczy nas dzisiejsza patronka. Kobieta, która od swojego urodzenia wiedziała, że jest wyjątkowa. Przyszła w końcu na świat jako jedyne i długo wyczekiwane dziecko mocno podeszłych wiekiem rodziców. Gdy jako pełnoletnia dziewczyna postanowiła wstąpić do klasztoru wydawało się, że wybór jej życiowej drogi właśnie się dopełnił. Odtąd aż do śmierci miała być beginką. Nie minął jednak rok, a nasza dzisiejsza patronka przeniosła się do benedyktynek. Po niewiele dłuższym czasie znalazła się u klarysek. Ostatecznie 17 września 1402 roku, w wieku 21 lat, za zgoda przełożonych, została zamurowana w celi jako rekluza. Był to dla niej czas intensywnych przeżyć mistycznych. Jednak pewnej nocy nawiedziła ją wizja św. Franciszka z Asyżu, który wzywał ją do przywrócenia pierwotnej surowości regule św. Klary. Myliłby się jednak ten, kto by pomyślał, że po takim doświadczeniu bohaterka naszej dzisiejszej historii ochoczo opuściła celę. Nic z tych rzeczy. Ona się poważnie wahała. W końcu wcześniej trzykrotnie zmieniła zakonną wspólnotę. A obecnie już od 4 lat związana była ślubem odosobnienia. Jak tu po raz kolejny zmienić zdanie? Co pomyślą o tym jej współsiostry klaryski? I jak zareagują, gdy im oświadczy, że dostała nakaz by właśnie je poddać reformie? Oj, dzisiejszą patronkę zupełnie jak Heroda kusiło, żeby zachować twarz przed światem. Na szczęście podjęła inną od króla decyzję. Dlatego wspominamy ja dzisiaj jako założycielkę jednej ze zreformowanych gałęzi klarysek. Dlaczego tylko jednej? Bo najtrudniej jest być prorokiem w swoim własnym domu. Oskarżano ją o niestałość, niesłowność, a nawet czarnoksięstwo. Ale czas pokazał, kto ma rację. Czy wiecie państwo kto jest bohaterką tej historii? To Nicolette Boylet urodzona w Corbie we francuskiej Pikardii. Liturgicznie wspominamy ją jako święta Kolettę z Corbie, założycielkę koletanek.