Każdy z nas choć raz w życiu został dogłębnie zraniony.
Św.Maria Klaudyna brewiarz.pl Każdy z nas choć raz w życiu został dogłębnie zraniony. Dogłębnie czyli tak bardzo, że cios bezbłędnie dosięgnął naszego serca. I doprawdy nie jest ważne co go zadało – usłyszane słowo, dostrzeżony obraz czy życiowa sytuacja w jakiej się znaleźliśmy – za każdym razem takie zranienie okazuje się śmiertelne. Bo nawet jeśli nie odbierze nam życia, to i tak zabije jednak jakąś cząstkę w nas samych. A bywa też, i to wcale nierzadko, że rana na sercu wcale nie chce się goić, nie zamierza stać się bolesnym zrostem. Wręcz przeciwnie – ropieje, rozlewa się i zaraża całego człowieka, doprowadzając go do śmierci. Tak własnie powinna zakończyć się historia dzisiejszej patronki. Młodej Francuzki, która na własne oczy widziała masakrę rodzinnego Lyonu w czasie Rewolucji Francuskiej, a następnie była świadkiem uwięzienia i stracenia dwóch swoich braci. Jak można zobaczyć to i nadal wierzyć w Boga? Jakim cudem po takich doświadczeniach można nie dzielić świata na swoich i znienawidzonych wrogów? Co musi się stać w poranionym sercu człowieka, żeby w tym, który odebrał brata zobaczyć brata? Odpowiedź tkwi w tym, co ta młoda dziewczyna usłyszała, kiedy na jej oczach dokonywała się zinstytucjonalizowana zemsta na jej najbliższych. Oto jej uszu doszły słowa jej braci : "Przebacz im, jak i my przebaczamy". Jeżeli są takie sytuacje, obrazy i słowa, które ranią nasze serce do głębi, to dzięki Bogu są i takie, które potrafią z tej rany uczynić bramę. Bramę przez którą będzie mógł w nasze życie wejść Ten, który zwyciężył śmierć. Bramę, przez którą wypłynie z nas, właśnie dzięki Niemu, prawdziwa rzeka miłości. I ten właśnie cud stał się udziałem dzisiejszej patronki. A wraz z nią także tych wszystkich, którzy stanęli na jej drodze. Wrogów i przyjaciół. Mądrych i głupich. A przede wszystkim tych, których zło śmiertelnie ubodło. Tak jak dwie opuszczone i zziębnięte dziewczynki, które pewnego zimowego wieczoru, pewien kapłan znalazł u drzwi parafialnego kościoła i zaprowadził do domu pierwszej osoby, jaka przyszła mu na myśl – dzisiejszej świętej. Taki był początek wielkiego dzieła, które w 1818 roku w przybrało postać Zgromadzenia Sióstr Jezusa i Maryi, na którego czele stanęła właśnie bohaterka naszej historii. Głównym celem Instytutu była opieka nad ubogimi i opuszczonymi dziewczętami, które pozostawały u sióstr do 20. roku życia. Tam kończyły szkołę powszechną, otrzymywały gruntowną formację duchową i moralną oraz zdobywały zawód. Tam też zgodnie ze wskazaniem założycielki miały one znaleźć utraconych bliskich, rodzinną miłość. Rany ich serc miały być fundamentem ich nowego i radosnego życia. Dzisiejsza patronka zmarła 3 lutego 1837 roku – wiecie państwo jak się nazywała? Święta Maria Klaudyna od św. Ignacego Thevenet.