15 lat temu w Tatrach zginęło ośmioro uczestników wyprawy z I LO im. L. Kruczkowskiego w Tychach. To była największa tragedia lawinowa w polskich Tatrach.
28 stycznia 2003 roku grupa uczniów wraz z opiekunem zaatakowała Rysy. Jak opowiada 16-letnia wtedy Luiza, w pewnym momencie poczuli coś w rodzaju trzęsienia ziemi. Na początku nikt nie wiedział, co się dzieje, i dopiero po chwili zorientowali się, że spływa na nich potężna ilość śniegu.
Dziewczynie udało się przeżyć, ale jedyne, co pamięta, to to, że walczyła rozpaczliwie o życie. Ratownicy wydobyli ją z niegroźnymi obrażeniami - złamaną ręką i potłuczeniami. Oprócz niej wydobyto jeszcze Przemka, który jednak zmarł w szpitalu po dwóch i pół miesiącach walki o życie. Pozostali uczestnicy wyprawy zginęli na miejscu, a ich ciała odnajdywano dopiero po około trzech miesiącach od zejścia lawiny.
Dla niektórych z nich nie była to pierwsza wyprawa w Tatry. Rok wcześniej również uczestniczyli w zdobywaniu szczytu, które zakończyło się dla niektórych sukcesem. To właśnie ten wyczyn sprawił, że w 2003 roku liczba uczestników górskiej wędrówki znacznie wzrosła
Rok po tragedii w I LO im. L. Kruczkowskiego w Tychach umieszczono tablicę upamiętniającą wszystkie ofiary z napisem: "Daj nam wiarę w mrok i świt/ daj hart tatrzańskich skał". Każdego roku w tym miejscu gromadzą się licealiści, aby zapalić znicz i uczcić pamięć tych, którzy zginęli w Tatrach. Odprawiana jest również Msza Święta w ich intencji.
W 2010 roku powstał film fabularny opowiadający historię licealistów oraz przebieg tragedii.