Mawia się, że dopiero na emeryturze ludzie mają wreszcie czas na rzeczy ważne.
Św. Paula brewiarz.pl Mawia się, że dopiero na emeryturze ludzie mają wreszcie czas na rzeczy ważne. Bo do tego momentu zajmowali się pilnymi. Dzieci, małżonek, praca, rachunki, sprawunki i takie tam. Każdy może sporządzić swoją własną listę rzeczy pilnych. Ale proszę się nie łudzić, że będziecie państwo oryginalni. Rzeczy pilne są do siebie niesłychanie podobne pod każdą szerokością geograficzną. Co je w takim odróżnia od spraw naprawdę ważnych? Od tych, których na emeryturze odłożyć na później się nie da? Perspektywa. Sprawy ważne otwierają nam oczy na wieczność. Być może dlatego w kościele dużo łatwiej spotkać ludzi w pewnym wieku. Jednak ową przemianę spojrzenia dobrze jest zacząć wcześniej niż po 60 czy 65 roku życia. Dlaczego? Bo można tak jak dzisiejsza święta umrzeć wcześniej. Na przykład w wieku 59 lat. Gdyby św. Paula rzeczy ważne odkładała do emerytury nigdy nie znalazłaby na nie czasu. Ona jednak roztropnie zaczęła o nich myśleć wcześniej. Była Rzymianką z urodzenia, przyszła na świat w rodzinie patrycjuszy. W wieku 15 lat wyszła za mąż za Juliusza Tossocjusza. Choć człowiek ten był poganinem, nie zabraniał swojej żonie wiary w Jezusa Chrystusa, Bożego Syna. Co więcej pomimo tych różnic, Paula i Juliusz byli szczęśliwym małżeństwem, które doczekało się wspólnie czterech córek i jednego syna. O tym, że dzisiejsza patronka miała czas na rzeczy ważne niech świadczy fakt, że spośród jej dzieci Eustochia doczekała się razem z mamą chwały ołtarzy. Św. Paulę Rzymiankę wspomina się jednak również pod innym imieniem – św. Paula wdowa. Jak podejrzewam nie trzeba wyjaśniać dlaczego. Warto jednak wiedzieć, że śmierć męża spotkała ją niemal w połowie jej życia. Ta 32-letnia wówczas kobieta nie załamała się jednak. Zamiast tego zrozumiała, że nadszedł w jej życiu czas jedynie na sprawy ważne. Tak więc rozdała swój majątek na cele charytatywne i kościelne, rozpuściła liczną służbę, porzuciła pałac oraz wygody i razem ze wspomniana już tutaj córką, Eustochią, udała się na Awentyn pod duchowe kierownictwo św. Marcelli. Owa rzymska matrona gromadziła bowiem w swoim domu pobożne niewiasty, które podejmowały wspólne praktyki pobożne, czytały Pismo święte pod kierunkiem św. Hieronima i pełniły uczynki miłosierdzia. Kiedy zaś św. Hieronim opuścił Rzym udając się do Betlejem, opuściły go również i one : św. Paula oraz św. Eustochia. Dzisiejsza patronka założyła w Betlejem szpital, ufundowała kościół, a także duży klasztor dla pobożnych niewiast. Aż do swojej śmierci 26 stycznia 406 roku była w nim przełożoną. Po jej śmierci opiekę nad klasztorem przejęła jej córka, św. Eustochia, a potem wnuczka - św. Paula Młodsza. Czy wiecie państwo co się wydarzyło przy pogrzebie wspominanej dzisiaj św. Pauli? Oto jej ostatnia ziemska droga okazała się prawdziwym triumfalnym pochodem. Pośród powszechnego płaczu jej ciało nieśli na ramionach biskupi Ziemi Świętej. Grób św. Pauli znajduje się niedaleko Groty Narodzenia Pańskiego, obok grobu św. Hieronima, ale jest już pusty. Jej relikwie znajdują się we francuskim Sens, w skarbcu katedry.