"Miał to być ironiczny, satyryczny żart".
"W tym gabinecie nie obsługujemy pacjentów z PiS, ponieważ wyposażenie zostało zakupione z dotacji funduszy WOŚP" - takiej treści kartkę miał wywiesić lekarz rodzinny dr Wojciech Wieczorek. Więcej na ten temat TUTAJ.
Zachowanie lekarza wywołało falę krytyki w całym kraju. Dr Wieczorek postanowił wytłumaczyć się ze swojego zachowania. Na swoim prywatnym profilu na Facebooku napisał:
"Miał to być ironiczny, satyryczny żart na temat klauzuli sumienia i hipokryzji w dyskryminacji WOŚP. Ale tego nie są w stanie wszyscy zrozumieć. Nigdy nikomu nie odmówiłem pomocy lekarskiej, powołując się na »klauzulę sumienia«, uważając, że życie i zdrowie ludzkie jest najważniejsze. Wiedzą o tym wszyscy moi pacjenci i oni mogą poświadczyć, że nigdy nie stosowałem, nie stosuję i nie będę stosował segregacji pacjentów według: rasy, płci, wyznania, poglądów politycznych. Zawsze byłem za każdą akcją przynoszącą korzyść dla potrzebujących, niezależnie od instytucji, która była jej organizatorem. Nasza służba zdrowia jest niedofinansowana, ale budżet wszystkiego nie udźwignie i dlatego popieram każdą zbiórkę. Uważam za hipokryzję traktowanie lepiej jednych darczyńców nad innymi darczyńcami. Każdy z nas daje datki z dobrego serca i należy to uszanować. Zawsze byłem apolityczny i nie faworyzowałem żadnej partii. Ale (i to będzie szok dla wszystkich znajomych i nieznajomych) w ostatnich wyborach głosowałem na PiS - miałem nadzieję, że są w stanie spojrzeć na Polskę inaczej. Teraz znowu zostanę apolityczny. Jako główne zalecenie lekarskie dla wszystkich - trochę więcej dystansu do rzeczywistości wokół nas".
Przypomnijmy, że sprawą zajęła się Komisja Etyki Lekarskiej. Skierowała ją tam Wojskowa Izba Lekarska, do której należy lekarz. Ponadto WOŚP wystosowała pismo, w którym wyjaśniła, że lekarz nie mógł powoływać się na sprzęt kupiony z funduszy fundacji, ponieważ WOŚP nie wyposaża prywatnych gabinetów. W związku "ze skandalicznym wpisem" posłanka PiS Anna Sobecka złożyła zawiadomienie do Prokuratury Rejonowej w Wejherowie "w sprawie możliwości popełnienia przestępstwa przez lekarza". W sprawie interweniował także NFZ.
Jeszcze tego samego dnia przychodnia Panaceum w Rumi, w której przyjmował lekarz, opublikowała oświadczenie, w którym poinformowała, że zakończyła z nim współpracę.
Zarówno przychodnia, jak i NFZ poinformowały, że sytuacja nie miała miejsca w przychodni, tylko prawdopodobnie w prywatnym gabinecie lekarza w Gdyni.