Czemu tak bojaźliwi jesteście? Mk 4,40
Owego dnia, gdy zapadł wieczór, Jezus rzekł do swoich uczniów: «Przeprawmy się na drugą stronę». Zostawili więc tłum, a Jego zabrali, tak jak był w łodzi. Także inne łodzie płynęły z Nim.
A nagle zerwał się gwałtowny wicher. Fale biły w łódź, tak że łódź już się napełniała wodą. On zaś spał w tyle łodzi na wezgłowiu. Zbudzili Go i powiedzieli do Niego: «Nauczycielu, nic Cię to nie obchodzi, że giniemy?» On, powstawszy, zgromił wicher i rzekł do jeziora: «Milcz, ucisz się!» Wicher się uspokoił i nastała głęboka cisza.
Wtedy rzekł do nich: «Czemu tak bojaźliwi jesteście? Jakże brak wam wiary!» Oni zlękli się bardzo i mówili między sobą: «Kim On jest właściwie, że nawet wicher i jezioro są Mu posłuszne?»
Czy bojaźń i lęk nie stanowią części ludzkiej natury? Czyż odczuwanie lęku nie chroni nas przed zagrożeniami i nie ostrzega przed niebezpiecznymi sytuacjami życiowej burzy? Niestety, gdy lęk jest wyolbrzymiany i nieproporcjonalny w stosunku do jego przyczyn, może stać się czymś niebezpiecznym, a wręcz toksycznym w życiu. Człowiek współczesny coraz częściej stale bytuje w egzystencjalnym lęku. Boi się tego, co sam stworzył. To, co miało być miarą jego pomysłowości i przedsiębiorczości, tak szybko może zostać obrócone przeciwko niemu samemu. Człowiek żyje bojaźliwy również dlatego, że coraz bardziej dystansuje się od Boga i coraz bardziej „brak mu wiary”. Marginalizacja przestrzeni duchowej sprawia, że człowiek mocniej boi się przyszłości, drugiego człowieka, a nawet i siebie samego.