- To nie my sami wstępujemy do nieba. Niebo zstępuje po nas - przekonuje dk. Marcin Gajda. W auli PWT we Wrocławiu poprowadził konferencję "Dynamika chrześcijańskiego rozwoju duchowego".
Lekarz, teolog, terapeuta chrześcijański, autor pieśni religijnych, diakon stały diecezji szczecińsko-kamieńskiej, wraz z żoną Moniką od lat prowadzi rekolekcje, głosi konferencje, zajmuje się terapią. We Wrocławiu mówił o perspektywie rozwoju człowieka, który osiąga swą pełnię, gdy kocha, i o tym, jak współpracować z Bożą łaską. Cel zapiera dech w piersiach: mamy uczestniczyć w życiu samego Boga, który jest miłością, być włączeni w życie Trójcy Świętej, stać się Bogiem przez uczestnictwo.
– Życie wieczne nie zaczyna się po śmierci. Ono jest nam dane już tu i teraz. Już teraz możemy się na nie otworzyć – podkreślił. – „Im więcej miłości, tym więcej miłości”; rozwój prowadzi do miłości, miłość sprawia rozwój – przekonywał. Ale jak stać się miłującą osobą?
M. Gajda wyjaśniał, że po grzechu pierworodnym prawdziwe „ja” człowieka jest „opakowane” w fałszywe ego – związane z rozmaitymi mechanizmami obronnymi. W dzieciństwie są one potrzebne, chronią przy trudnym zderzeniu z rzeczywistością, z czasem jednak stają się więzieniem. Tworzona przez nie nasza fałszywa tożsamość sprawia, że nie mamy dostępu do siebie, do drugiego człowieka, Boga. Rozwój oznacza odzyskiwanie takiego dostępu. Można owe mechanizmy obronne streścić w słowach: „Taki, jaki jestem, nie zasługuję na miłość i wobec tego powinienem się ukryć”. Pod wpływem takich mechanizmów, jak zwykła mówić M. Gajda, chowamy się... „w krzaczory” – jak Adam i Ewa, którzy ukryli się po grzechu pierworodnym. – To ukrywanie się, brak akceptacji własnej słabości, jest charakterystyczną cechą człowieka po zerwaniu z Bogiem – zauważa Marcin.
Często droga ku świętości jest nam ukazywana jako wspinaczka na szczyt góry, połączona ze zdobywaniem cnót – tak, jak w harcerstwie zdobywa się sprawności. Słyszymy: „staraj się”, „zdobywaj...”. Chcemy „zasługiwać”, szukamy perfekcjonizmu. Nasze ego, gdy uważa, że „sprawność” została zdobyta, odtrąbia sukces, ma poczucie: „to ja osiągnąłem”. Pojawia się „herezja samozbawienia”, która owocuje osamotnieniem, frustracją – gdy znów, mimo starań, doświadcza się upadku. Z czasem pojawia się zniechęcenie, a potem odrzucenie siebie – autoagresja, wchodzenie w nałogi itp.
– Jezus mówi do Nikodema: „Nikt nie zstąpił do nieba prócz Tego, który z nieba zstąpił”, nikt sam siebie do nieba nie wprowadzi... – podkreślał prelegent. Czy więc nie ma miejsca na pracę nad sobą? – Jest, ale prowadzi nie w górę, ale w dół, czego ego bardzo nie lubi. Chodzi o „opróżnianie siebie z siebie”, o pokorę, czyli akceptację swojej słabości i swojego piękna, pogodzenie się z tym, że jestem „zwyczajny”, nie lepszy, nie gorszy od innych. Tym, którzy schodzą w dół, towarzyszy wołanie o ratunek: „Kyrie eleison!”. Pokorniejąc, stajemy się też miłosierni wobec innych.
Marcin tłumaczy, jak cudowne rzeczy dzieją się, gdy znajdziemy się na samym dole, jakby u stóp góry, w postawie pokory. – Okazuje się, że tam jest... dolna stacja kolejki linowej, która zabiera nas na sam szczyt – mówił. – Świętość jest darem, a nie osiągnięciem; pokora to pojemność na łaskę. Jesteśmy ekipą żebraków, którzy przyjmują dar. My mamy stwarzać w sobie przestrzeń na ów dar. W każdym z nas ma się objawiać świętość Boga. Bez sensu jest „budowanie swojej wartości” – jest nam ona dana, mamy w sobie wszystkie skarby, trzeba tylko odzyskać do nich dostęp.
Przypomniał postać św. Jana Pawła II – ukazywanego często jako człowieka, który stał się święty, bo wiele się modlił, heroicznie pracował nad sobą itd. – A było odwrotnie. Robił to wszystko, bo był święty. To jest skutek łaski, a nie przyczyna – mówił M. Gajda, podkreślając że cnotę osiąga się przez pokorę i łaskę.
Jak otwierać się na Boże dary? Gajdowie kierują tu uwagę na modlitwę otwartą na kontemplację. – Kontemplacja to opróżnianie siebie z siebie, by być otwartym na łaskę, trwać w postawie przyjmowania Bożego daru – mówił Marcin. Ukazał tajemnicę człowieka będącego Bożą świątynią. Są w niej, jak w świątyni jerozolimskiej, różne „dziedzińce”. Wewnątrz znajduje się „Miejsce Najświętsze”, ale otaczają je sfery zewnętrzne, na których często ludzie się zatrzymują. Jedni żyją na poziomie ciała, inni – emocji, intelektu, kultu – gdzie człowiek zwraca się ku określonym wartościom, gdzie może podjąć decyzję o czci Boga. W samym środku bije w nas źródło Życia (ZOE), znajduje się miejsce tajemniczego spotkania z Bogiem. Modlitwa najpierw angażuje nasze „dziedzińce zewnętrzne” (BIOS), korzysta z wysiłku intelektu, wyobraźni, przychodzi jednak czas otwarcia się na kontemplację. Szczegółowo piszą o tym Monika i Marcin Gajdowie w swojej ostatniej książce „Świątynia. Wprowadzenie do kontemplacji”.
W rozmowie ze słuchaczami – prowadzonej przez oboje małżonków – wskazywali na pisma doktorów Kościoła – św. Teresy z Avili, św. Jana od Krzyża, a także św. Teresy od Dzieciątka Jezus. Przesłanie Gajdów jest w istocie ich nauką wyrażoną we współczesnym języku. Podkreślają, że na drodze duchowej najpierw trzeba „wykonać pracę na dziedzińcach zewnętrznych”, np. w sferze emocji, ale trzeba mieć przed sobą dalszą perspektywę: kontemplacji, otwarcia się na dar „z góry”. – Chrześcijaństwo jest uczestnictwem w udzielającym się Życiu, jest otwarciem się na Życie – podkreśla Marcin.
Konferencja została zorganizowana przez wrocławską wspólnotę „Płomień Pański” we współpracy z zainicjowanymi przez Monikę i Marcina Gajdów Fundacją „Theosis” (www.fundacjatheosis.pl) oraz Przyjaciółmi Miłości Miłosiernej. We wspólnocie „Płomień Pański” w parafii Świętej Rodziny we Wrocławiu trwa otwarte dla wszystkich seminarium, prowadzone przez s. Marię Czepiel w oparciu o książkę Moniki i Marcina Gajdów „Rozwój. Jak współpracować z łaską” (zapisy: www.plomienpanski.pl).
W okolicach Wrocławia działa kilka grup modlitwy kontemplacyjnej, związanych ze środowiskiem Przyjaciół Miłości Miłosiernej. Gromadzą się na spotkaniach, których przebieg oparty jest na tradycyjnej formie spotkania ze słowem Bożym (lectio divina), odwołuje się do Tradycji Kościoła, zwłaszcza dzieł św. Jana od Krzyża i św. Teresy od Jezusa. Jedna taka grupa istnieje w Trzebnicy, cztery we Wrocławiu: w parafii pw. NMP Matki Bolesnej (Strachocin), NMP Matki Pocieszenia (parafia redemptorystów przy ul. Wittiga), św. Faustyny i św. Augustyna. Szczegółowe informacje o terminach spotkań na www.przyjacielemm.pl.
Konferencja o rozwoju ku pełni miłości i o kontemplacji przyciągnęła tłum ludzi Agata Combik /Foto Gość