Punkt siedzenia wyznacza punkt patrzenia. Jeżeli do tej pory mieli państwo w tym względzie wątpliwości, to rozwieje je dzisiejszy święty.
Punkt siedzenia wyznacza punkt patrzenia. Jeżeli do tej pory mieli państwo w tym względzie wątpliwości, to rozwieje je dzisiejszy święty. Tomasz Becket, syn zamożnego normandzkiego kupca, zamieszkałego w Londynie. W XII wieku dla wielu był to szczyt społecznej drabiny i jednocześnie szczyt marzeń. Ale aspiracje Tomasza sięgały o wiele wyżej niż ojcowskie kupiectwo. Jednak żeby po nie sięgnąć niezbędne było wykształcenie i znajomości. Nasz dzisiejszy święty zaczął od nauki – pobierał ją najpierw w Merton a później w Paryżu. Po studiach, z tytułem, wrócił do Londynu, i zaangażował się w pomoc ojcu w handlowych interesach. Synowska powinność? Po części. Przede wszystkim jednak klucz do zdobycia znajomości. Ten klucz otworzył mu drzwi do skarbowego urzędu miejskiego. Londyńska skarbówka to dla Tomasza wciąż było zbyt mało. Udał się więc na dwór prymasa Anglii, gdzie dopiero rozwinął skrzydła. Raz, że zdobył kolejne stopnie w swoim prawniczym wykształceniu, dwa został zauważony przez samego króla Anglii i wyniesiony do godności lorda kanclerza. Jakby tego było mało w wieku 44 lat ten sam król poparł kandydaturę Tomasza Becketa na prymasa Anglii. I dokładnie w tym momencie dolce vita naszego dzisiejszego patrona radykalnie się kończy. Człowiek króla zerwał się ze smyczy dotychczasowych tytułów i przywilejów, achów i ochów. Być może winny temu był sakrament, który Tomasz musiał przyjąć by pełnić posługę prymasa Anglii. Jednoczesne wyświęcenie na kapłana i namaszczenie na biskupa. To była dla niego rewolucyjna zmiana. A nowy punkt siedzenia, tron prymasa, wyznaczał nową perspektywę z jakiej Tomasz Becket zaczął oglądać świat. W tej nowej perspektywie nie było miejsca na królewskie urzędy, było za to miejsce na ascezę. Miękkie szaty skrywały odtąd włosienicę, jako wyraz pokuty za dotychczasowe życie. Kuluarowe spotkania zastąpiła modlitwa, a troskę o swoje dobro wyparła troska o Kościół. Powiedzmy sobie szczerze, król Anglii nie mógł się w tej wolcie połapać. A ponieważ cierpliwość i wyrozumiałość władców bywa odwrotnie proporcjonalna do zakresu ich władzy, dlatego po 8 latach 29 grudnia 1170 roku św. Tomasz Becket – biskup i prymas Anglii został zasieczony przez czterech oddanych królewskich rycerzy w czasie gdy odprawiał Nieszpory w katedrze w Canterbury. Jak nazywał się król, który podniósł rękę na wspominanego dzisiaj świętego? Henryk II. I niewiele brakowało by za swój czyn nie zapłacił utratą korony.