Kościół w opactwie benedyktynów w Tyńcu odsłonił kolejną swoją tajemnicę. A właściwie odsłonili ją kustosz muzeum klasztornego brat dr hab. Michał Gronowski i Marcin Ciba, konserwator dzieł sztuki, od dawna pracujący u benedyktynów.
Brat Gronowski odnalazł w kronice klasztornej wzmiankę, że bezpośrednio po wojnie zamalowano polichromię na ścianach i kopule kaplicy św. Scholastyki. Poprzednio uważano, że malowidła te uległy zniszczeniu w pożarze w XIX w. Kiedy do pracy wzięli się konserwatorzy, okazało się, że co nieco jednak się zachowało. Rezultaty zaprezentowano 14 grudnia w tynieckim kościele Świętych Piotra i Pawła.
Polichromię stworzył w XVIII w. Andrzej Radwański, wybitny i wzięty malarz, starszy cechu malarzy krakowskich. To, co z niej pozostało do naszych czasów, nie przedstawia się imponująco. W zasadzie w ogóle nie wiemy, co przedstawiało malowidło na kopule. Prowadzący prace konserwatorskie M. Ciba przypuszcza, że jest to jakaś scena alegoryczna, ale na razie nie udało się odsłonić tylu czytelnych elementów, żeby można było powiedzieć coś bliższego. W tegorocznych pracach odsłonięto słabo zachowane fragmenty sceny śmierci św. Scholastyki, a także scenę rozmowy świętej ze św. Benedyktem, najlepiej zachowany fragment malowideł. Przypadkowo jest to też najlepiej znany epizod z życia patronki kaplicy.
Św. Scholastyka była siostrą bliźniaczką św. Benedykta z Nursji, twórcy zakonu benedyktynów i reguły benedyktyńskiej, oraz twórcy i patrona chrześcijańskiej Europy, jaka trwała przez wieki. Nieco w cieniu bardziej znanego brata miała swoje, niewiele mniejsze, zasługi. Jest świętą katolicką, anglikańską i prawosławną.
M. Ciba i jego współpracownicy starają się jak najlepiej zachować i wzmocnić to, co zostało z obrazu. Oczyszczanie, impregnacja to jednak nie wszystko i prędzej czy później konserwatorzy staną przed problemem uzupełniania utraconych części dzieła.