Prezydent USA Donald Trump oświadczył w poniedziałek, że ostatni nieudany zamach terrorystyczny w Nowym Jorku potwierdza konieczność reformy zbyt "luźnych" przepisów imigracyjnych, które umożliwiają wjazd do USA "zbyt wielu niebezpiecznym ludziom". Wtórował mu prokurator generalny Jeff Sessions.
W opublikowanym oświadczeniu Trump wskazał, że sprawca zamachu, zidentyfikowany jako pochodzący z Bangladeszu 27-letni mieszkaniec Brooklynu Akayed Ulfah, przyjechał do Stanów Zjednoczonych dzięki systemowi tzw. migracji łańcuchowej, umożliwiającej przyjazd członkom rodzin osób już mieszkających w USA.
Prezydent podkreślił, że tego rodzaju system jest "nie do pogodzenia z bezpieczeństwem narodowym" Stanów Zjednoczonych i zaapelował do Kongresu o jego zniesienie. Zdaniem Trumpa, ostatni zamach po raz kolejny potwierdził słuszność jego kontrowersyjnej propozycji zakazu wjazdu do USA określonym kategoriom osób.
Trump wyraził też przekonanie, że osoby skazane za akty terroru "zasługują na najsurowsze kary dozwolone przez prawo, w tym w uzasadnionych przypadkach na karę śmierci".
Na konieczność pilnej reformy "zbankrutowanej polityki imigracyjnej" wskazali także prokurator generalny i szef resortu sprawiedliwości Jeff Sessions. Jego zdaniem pierwszeństwo przed krewnymi obywateli USA powinny mieć osoby "o wysokich kwalifikacjach, wykształcone i mówiące po angielsku".
W podobnym duchu wypowiadała się rzeczniczka Białego Domu Sarah Huckabee.
W poniedziałkowym zamachu w podziemnym pasażu w pobliżu Times Square zostały ranne trzy osoby, w tym sprawca, który odniósł najpoważniejsze obrażenia. Został aresztowany i przesłuchany.
Sprawca miał przymocowaną do ciała tzw. bombę rurową domowej roboty. Prawdopodobnie eksplodowała zbyt wcześnie, kiedy w pobliżu nie było wielu osób, dzięki czemu nie było więcej ofiar.