W okresie II wojny światowej i komunizmu Polska wydała wiele heroicznych postaci. Do tego bogatego panteonu sylwetek niezłomnych sięgnęli w tym roku organizatorzy i goście sympozjum Akcji Katolickiej w Płocku.
- To sympozjum w jakimś sensie wpisuje się w obchody setnej rocznicy odzyskania niepodległości Polski. Akcja Katolicka przypomina nam o tych wielkich postaciach z przeszłości i chce o nich mówić w sposób niezafałszowany - zauważył podczas obrad sympozjalnych bp Mirosław Milewski, krajowy asystent Akcji Katolickiej w Polsce. Zwrócił uwagę, że jest to temat szczególnie ważny, w kontekście obecnych wydarzeń i oskarżeń padających pod adresem Polski, której naród tak wiele wycierpiał od dwóch totalitaryzmów.
Zanim słuchacze podążyli "śladem niezłomnych", jak sugerował tytuł sympozjum, padło pytanie, o to, co jest w nieodzownych warunkiem przyjmowania heroicznych postaw. - Generalnie staramy się być wierni naszym ideałom, ale w momencie wyzwania postawy się polaryzują. Dużo ludzi deklaruje gotowość do postaw heroicznych, ale okazuje się niestety, że słowa często nie idą w parze z działaniem - mówił ks. dr Marek Jarosz, psycholog i rektor WSD w Płocku. W oparciu o badania, prowadzone na gruncie psychologii, przyznał, że niekoniecznie ludzie religijni mają większe inklinacje do postaw heroicznych. Pod tym względem, nie różnią się wiele od ludzi niereligijnych. - Jest to pewne wyzwanie, które pokazuje, jak trudno jest przełożyć ideał na konkretną postawę. To nie dzieje się samo - mówił ks. M. Jarosz.
Ks. rektor wskazał na kilka etapów dorastania do heroizmu, w którym decydujący jest moment ważenia zysków i strat, jakie przynosi człowiekowi ta postawa; przy czym strat jest zwykle więcej. - Wejście w heroiczną postawę oznacza działać w sytuacji niekorzystnego osobistego bilansu, w której inni by się wycofali. Pomaga w tym empatia i centralność norm i zasad religijnych - mówił rektor płockiego seminarium duchownego.
Co jest konieczne do takiej postawy? Odpowiedź na to pytanie psychologia znajduje w pojęciu "transgresji", czyli takim kształtowaniu umysłu, by przekroczyć siebie. Ks. dr Marek Jarosz zauważył też, że postawa heroiczna jest sprzeczna z naturalną potrzebą człowieka dążenia do równowagi. Jednak ci, którzy szukają tzw. „świętego spokoju”, nie wzrastają. - Kiedy przyjrzymy się ludziom heroicznym, to zauważymy, że były to osoby nieszablonowe, twórcze, które potrafiły swoją niezwykłość zaprząc do rozwiązania trudnej sytuacji, w której się znaleźli - mówił ks. M. Jarosz.
Taką postacią był bez wątpienia prof. Włodzimierz Fijałkowski, ginekolog, położnik, obrońca życia poczętego i twórca polskiego modelu szkoły rodzenia. O swoim ojcu, który pochodził z Rypina i był absolwentem dawnego Niższego Seminarium Duchownego w Płocku, opowiadał podczas płockiego sympozjum jego syn, Paweł Fijałkowski. W okresie, gdy kariera naukowa Włodzimierza Fijałkowskiego rozkwita, przychodzi rok 1956 z ustawą o przerywaniu ciąży. - Świat ginekologów podzielił się na dwie części: tych, którzy przyjęli tę ustawę, uznając, że Sejm wie, co robi, oraz ci, którzy nie godząc się, zmienili specjalizacje. Tata nigdy nie zrobił żadnej z tych rzeczy i przez całe życie był rzecznikiem życia poczętego, ale jeszcze nienarodzonego - wspominał Paweł Fijałkowski.