W tej międzynarodowej wspólnocie setki chłopaków wychodzą z narkomanii. 17 listopada świętował z nimi abp Wiktor Skworc.
Cenacolo to niezwykła wspólnota. Nie ma w niej terapeutów i zawodowych wychowawców, nie ma farmakologii, a wychodzący z narkomanii chłopcy po prostu bardzo dużo... modlą się. A także bardzo dużo pracują fizycznie.
Właśnie to - wbrew temu, czego mógłby się spodziewać świat - leczy ich dusze i ciała znacznie skuteczniej i w sposób bardziej trwały, niż działalność świeckich ośrodków odwykowych. Aż około 80 procent „wychowanków” Cenacolo już nigdy nie wraca do narkotyków.
W Polsce są tylko trzy domy wspólnoty Cenacolo: w diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej, tarnowskiej i katowickiej - właśnie w Jastrzębiu-Zdroju Krzyżowicach. W tym ostatnim domu mieszka dziś 12 chłopaków z Polski i Słowacji.
Arcybiskup katowicki Wiktor Skworc w czasie jubileuszowej Mszy św. 17 listopada dziękował m.in. siostrom służebniczkom, które 15 lat temu przekazały wspólnocie swój dom zakonny w Jastrzębiu Krzyżowicach. Wcześniej należał on do ich zgromadzenia przez sto lat. W kościele była obecna m.in. siostra, która podjęła tamtą decyzję jako ówczesna przełożona prowincjalna służebniczek.
Abp Skworc zastanawiał się też w czasie homilii, czym jest ubóstwo i jak go mierzyć. - Myślę, że właściwie każdy człowiek jest ubogi, bo żaden człowiek nie wystarcza sam sobie. Każdy potrzebuje drugiego - mówił. - Nawet największe ubóstwo nie pozbawia możliwości dzielenia się z innymi. Nawet ubogi, który nic nie posiada, może dzielić się swoją miłością, czasem, pomocą - zauważył. I dodał, że szczególny rodzaj ubóstwa polega na nieznajomości Ewangelii i Pana Boga.
Właśnie to ostatnie, najbardziej tragiczne ubóstwo było w przeszłości udziałem 12 chłopaków, którzy siedzieli z przodu krzyżowickiego kościoła i słuchali słów arcybiskupa. Z powodu tego właśnie ubóstwa wpadli w narkomanię. Nawrócili się dopiero we wspólnocie, dzięki świadectwu wiary starszych kolegów, którzy wcześniej przeszli tę samą drogę.
Kiedy byli narkomani po trzech, czterech latach opuszczają wspólnotę Cenacolo, wracają do świata jako żarliwi i dojrzali chrześcijanie. - Przez ten dom w ciągu 15 lat przewinęło się 250 - 300 chłopców - mówił na koniec Mszy św. ks. Wacław Grądalski, duszpasterz Cenacolo i kapłan diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej.