To kategoryczne stwierdzenie przewijało się dziś w Krakowie podczas obrad III Europejskiego Kongresu w Obronie Chrześcijan.
- W wyniku konfliktów na Bliskim Wschodzie z domów zostały wygnane setki tysięcy chrześcijan. Idzie o to, żeby jak najwięcej z nich mogło wrócić do domów na terenach, gdzie chrześcijaństwo zakorzeniło się w pierwszych wiekach swojego istnienia. Z przykrością trzeba stwierdzić, że problem został mocno upolityczniony, a z pola widzenia zginął nam człowiek, który ma swoją tragedię. Jesteśmy jedynym krajem, w którym Kościół na tak wielką skalę organizuje Dzień Solidarności z Kościołem Prześladowanym i prowadzi ciągłą pomoc - powiedział w sali konferencyjnej Hotelu Europejskiego ks. Waldemar Cisło, dyrektor polskiej sekcji Papieskiego Stowarzyszenia "Pomoc Kościołowi w Potrzebie".
Według prof. Ryszarda Legutki, pomysłodawcy i organizatora konferencji odbywającej się pod patronatem prezydenta Andrzeja Dudy, w Europie nikła jest świadomość tego, że wielu chrześcijan uciekających z ogarniętych wojną i konfliktami terenów na Bliskim Wschodzie nie chce emigrować na stałe, lecz wrócić do siebie po choćby minimalnym ustabilizowaniu sytuacji. - Liczba chętnych do powrotu nie pozwala jeszcze na przywrócenie dawniejszych proporcji wyznaniowych - wiele obszarów zostało bowiem praktycznie zdechrystianizowanych. Wielu ludzi chce wracać, tylko musi mieć do czego; muszą być odbudowane zniszczone domy, szpitale, szkoły. I w tym trzeba im pomóc. To wcale nie jest tak, że ci, którzy - uciekając przed wojną - stali się uchodźcami, pragną osiąść na stałe poza miejscami swojego pochodzenia, zostać emigrantami. W dużej części chcą wracać do siebie, z czego wiele instytucji europejskich nie zdaje sobie sprawy, a w każdym razie nie działa wystarczająco aktywnie. Rolą takich konferencji jak ta jest nagłośnienie tej sprawy, żeby rzesze społeczne, w tym politycy, byli tego świadomi. Docierająca do Europy ogromna fala emigrantów, przeważnie młodych mężczyzn, to osoby, które szukają lepszej przyszłości ekonomicznej; nie są uchodźcami. Ta fala, która doprowadziła do kryzysu imigracyjnego w Europie, "przykryła" sprawę prześladowania chrześcijan - powiedział prof. Legutko, który w Parlamencie Europejskim jest wiceprzewodniczącym współorganizującej konferencję Grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów.
Abp Marek Jędraszewski nawiązał do Deklaracji o wolności religijnej "Dignitatis Humanae", uchwalonej w 1965 r. przez II Sobór Watykański, w której tworzeniu brał udział ówczesny arcybiskup krakowski Karol Wojtyła. - Sytuacja rodziny ludzkiej pół wieku po uchwaleniu tego dokumentu jest, oczywiście, inna niż wówczas. Tym bardziej potrzebna jest nam refleksja, co zrobić, by bronić naszych braci chrześcijan, zwłaszcza z Bliskiego Wschodu. Chcemy bronić ich prawa do własnej ojczyzny, do swobodnego wyznawania ich wiary, by mogli, jeśli tego pragną, powrócić do swojej ojczyzny. Mówiąc o tym, odwołuję się do doświadczeń naszego narodu z 1945 r. Polacy wracali do ojczyzny, w tym do Warszawy, która była jednym wielkim gruzowiskiem, wracali, by wszystko rozpocząć na nowo, mając przy tym w pewnym stopniu również poczucie bezpieczeństwa. Idzie o to, żeby naszym chrześcijańskim braciom stworzyć warunki do bezpiecznego powrotu, w tym swobodnego wyznawania swojej wiary - stwierdził metropolita krakowski.
Uczestnicy konferencji zdawali sobie sprawę, że prawo do powrotu stanowi wyzwanie przede wszystkim dla polityków. - Nie możemy dopuścić w XXI wieku do unicestwienia bliskowschodnich wspólnot chrześcijańskich, które przetrwały wieków dwadzieścia! - podkreślali.
Priorytetem polityki na Bliskim Wschodzie powinno być danie możliwości wspólnotom, które zostały przez wojnę wypędzone czy rozproszone, by mogły odbudować swoje życie tam, gdzie są ich korzenie. O tym Europa zapominała, dlatego chcemy mówić o tym w instytucjach europejskich, które powinny być zaangażowane w pomoc na rzecz tej odbudowy - powiedział prof. Krzysztof Szczerski, sekretarz stanu, szef Gabinetu Prezydenta Rzeczypospolitej. - Trzeba też pamiętać, że konflikty na Bliskim Wschodzie nie są przede wszystkim konfliktami religijnymi. Religia pada ofiarą konfliktów o skali znacznie szerszej, których źródła tkwią i w geopolityce, grze wielkich mocarstw prowadzonej tam od wieków. Dzisiaj zbieramy więc pokłosie długiego cienia geopolityki prowadzonej w tamtym regionie. Los tych ludzi zależy w znacznym stopniu od relacji międzypaństwowych, nie religijnych, i od zgody wspólnoty międzynarodowej na wygaszenie tych konfliktów. Musimy szanować godność ludzi z tamtych terenów. W skład tej godności wchodzi również prawo i możność do powrotu do miejsca, z którego zostali wygnani. Polityki, które mają na celu głównie relokację, zmiany miejsca i stylu ich życia, nie są takimi, które szanują tę godność - dodał minister Szczerski.