- Pamiętam, jak nam często powtarzał ks. Antoni Dewor: "Proboszcz się zmieni, nic stąd nie zabierze. To, co razem zrobimy, będzie ciągle wasze" - mówi Władysław Waliczek z rady parafialnej w Bierach.
Gdzie w każdą niedzielę o 11.00 szukać dzieci mieszkających w parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Bierach? W miejscowym kościele na Mszy św., w czasie której ks. proboszcz Jan Froelich, wraz ze wspierającymi go organizacyjnie i muzycznie Małgorzatą Brożek i Anną Kurpik oraz... pluszową owieczką Maaadzią, przygotowują dla nich liturgię tak, by była zrozumiała i zachęcała do przychodzenia na kolejne spotkania.
Przez cały rok dzieci przeżywają tu "Niedzielę z Owieczką", tłumaczącą im m.in. liturgię słowa. Przed uroczystością Wszystkich Świętych dzieci wzięły udział w drugim parafialnym korowodzie i balu świętych. W niedzielę misyjną poznawały kolory i symbolikę poszczególnych kontynentów. W październiku przygotowały dekorację z różańców wykonanych najróżniejszymi technikami. A kiedy wychodzą z kościoła, już wiedzą, żeby zabrać "Głos Serca", parafialną gazetkę, bo w niej zawsze znajduje się specjalny dodatek dla nich.
Ks. prał. Jan Froelich - proboszcz w Bierach
Urszula Rogólska /Foto Gość
W Bierach nie ma żadnej placówki ani szkolnej, ani przedszkolnej. Większość najmłodszych chodzi do szkoły w Świętoszówce, należącej do parafii w Grodźcu. Duszpasterską opiekę nas szkołą sprawuje ks. Jan Froelich, wspierany w parafii przez ks. Witolda Zahraja. Ks. proboszcz jednak nie katechizuje dzieci w szkole. W parafii ma kontakt z tymi, które przygotowują się do Pierwszej Komunii Świętej.
To najmłodsze pokolenie jest wielką nadzieją duszpasterską parafii. Ich rodzice i dziadkowie dali im to, co w życiu parafialnym najważniejsze - dom Boży. Ich zadaniem będzie wypełnić go żywą wiarą...
- Macierzystą parafią dla Bier jest leżący
Pan Leopold był jednym z budowniczych tego miejsca.
Kościół parafialny Najświętszego Serca Pana Jezusa w Bierach
Urszula Rogólska /Foto Gość
W 1990 roku pierwszym proboszczem w Bierach został ks. Stanisław Gańczorz. To jego staraniem w parafii powstały cmentarz i kaplica. Kiedy w 1992 r. utworzono diecezję bielsko-żywieckiej, ks. Gańczorz zdecydował się wrócić do archidiecezji katowickiej. Jego następcą został ks. Marcin Aleksy.
- Ks. Marcin wykorzystywał dom katechetyczny jako ośrodek oazowy. Zawsze tej młodzieży tu było mnóstwo. Bardzo często gościły ich także rodziny z Bier w swoich domach - mówi ks. Froelich. - Jak na ówczesne czasy, warunki w tym ośrodku były bardzo przyzwoite.
Kiedy jednak 100-osobowa grupa oazowiczów wchodziła do kościółka, miejsca było już bardzo niewiele. Ks. Aleksy odprawiał więc osobną Mszę św. dla oazowiczów. Wtedy zrodziła się myśl, by kościółek powiększyć. Budowa trwała 14 lat, a dokończył ją kolejny proboszcz ks. Dewor, wyposażając wnętrze, a jednocześnie dbając o zasadzone wokół kościoła rośliny. Kolejnym duszpasterzem został tu ks. Marian Fres, a w 2015 roku przyszedł ks. Froelich.
- Parafia jest bardzo dobrze zorganizowana. Większość z 1230 zdeklarowanych katolików to ludzie od pokoleń związani z tą ziemią. To oni wybudowali salki i kościół, oni pielęgnują wprowadzone w czasach oazowych przed laty zwyczaje - odważnie wychodzą do czytania i śpiewania liturgii słowa, procesji z darami - mówi ks. proboszcz. - W ostatnich latach napływa coraz więcej nowych osób, jednak nie wiążą one swojego życia z parafią.