To był najprawdopodobniej napad rabunkowy. Napastnicy byli przekonani, że w dopiero co postawionych zabudowaniach znajdą złoto.
W końcu powstały na życzenie samego Bolesława Chrobrego, a widziano też wozy księcia wypełnione skrzyniami i wjeżdżające na dziedziniec pustelni. No i nikt tego miejsca nie pilnował. Nie było żadnych zbrojnych. Jedynie tych pięciu zakonników, którzy podobno przybyli tutaj by nauczać o jakimś nieznanym bogu. Jest ciemna noc z 10 na 11 listopada 1003 roku. Do kościoła i przylegających do niego cel zbliżają się cienie. Jeden, dwa, trzy, pięć. Wygląda to już na małą zbójecką drużynę. Gdy napastnicy upewnią się, że nikt ich nie zauważył wpadają do wnętrza cel. Trzej misjonarze giną od ciosów mieczem, czwarty zakłuty włóczniami, po tym gdy udało mu się wybiec ze swojej celi w stronę kościoła. Mieszkający oddzielnie sługa próbował jeszcze bronić klasztoru, ale i on podzielił los towarzyszy. Jak oni wszyscy w ogóle znaleźli się w tym samym miejscu i czasie? Cóż, ledwie dwa lata wcześniej zaprzyjaźniony z księciem Bolesławem Chrobrym cesarz niemiecki Otton III zaproponował założenie na naszych ziemiach klasztoru, który głosiłby Słowianom Słowo Boże. Zorganizować to dzieło miał nie kto inny tylko znający ziemie Słowian św. Brunon z Kwerfurtu, wierny towarzysz św. Wojciecha. I to on wysłał do wsi, nomen omen Święty Wojciech, obecnie Wojciechowo pod Międzyrzeczem, dwóch kamedułów. Obaj byli Włochami, wysoko urodzonymi i doskonale wykształconymi. Dla potrzeb misji nauczyli się języka polskiego. Po krótkim czasie dołączyło do nich jeszcze dwóch nowicjuszy, rodzonych braci pochodzących z polskiego możnowładczego rodu. Może nawet książęcego. Ostatnim mieszkańcem klasztoru, który zginął tamtej listopadowej nocy był sługa pochodzący z pobliskiej wsi. Kult całej piątki męczenników zaczął się już od ich pogrzebu, na który przybył biskup poznański Unger. Niedługo potem, w 1006 roku św. Brunon z Kwerfurtu napisał "Żywot pięciu braci męczenników". Czy wiecie państwo kogo dzisiaj wspominamy? Świętych : Benedykta z Petreum, Jana z Wenecji, braci Mateusza i Izaaka oraz Krystyna. Pierwszych męczenników polskich wyniesionych na ołtarze.