O tym, że świętość zaczyna się w spotkaniu z Bogiem, które zmienia człowieka od wewnątrz, przekonywał w środę 17 października wieczorem zebranych na kolejnym spotkaniu Mężczyzn św. Józefa w Krakowie arcybiskup nominat Grzegorz Ryś.
Na początku prelegent październikowego wydarzenia pod hasłem: "Moralny? Czy święty?" przypomniał fragment prefacji, który mówi o tym, że apostołowie mają być znakiem świętości Boga w świecie. Wskazał przy tym jednak, że przecież Piotr zaparł się Chrystusa, a Paweł przed nawróceniem prześladował chrześcijan.
- Jest napięcie między świętością Boga, której znakiem mają być apostołowie, a naszymi pojęciami świętości. My troszeczkę inaczej układamy wizję tego, co znaczy święty - ocenił, zaznaczając, że święty nie oznacza przede wszystkim "poprawnie postępujący" czy też "moralny".
Dodał, że w świętości chodzi o przynależność do Boga, ale nie tylko wyrażaną zewnętrznie, jak to czynili na przykład faryzeusze. - Dziś nasi bracia na Bliskim Wschodzie tatuują sobie krzyże w miejscu, gdzie my nosimy medaliki, bo tatuażu nie da się zerwać. To piękne! Pod warunkiem, że to wypływa z tego, jaki jesteś w sercu, jaki jesteś w swoim wnętrzu. O przynależności do Boga decyduje to, czy masz obrzezane serce - opisał.
Arcybiskup podkreślił, że tym, co najbardziej zmienia serce, jest spotkanie z Bogiem, który kieruje do człowieka swoje słowo. - Poddajesz się Bogu i jesteś Jego uczniem. Kluczem jest tutaj słowo, które Bóg do ciebie wypowiada i które chcesz przyjąć wewnątrz. To właśnie słowo dokonuje w tobie obrzezania serca - głosił.
- To spotkanie z Bogiem otwiera cię na doświadczenie przebaczenia, miłości i łaski. Spotkanie z Kimś, o kim wiesz, że cię kocha i potrzebuje. Mówi, że jesteś Jego synem. To jest coś, co cię zmienia i sprawia, że stajesz się człowiekiem - mówił.
Jak tłumaczył, nie można być świętym tylko własnymi siłami. - Święty to ktoś otwarty na łaskę, w kim widać nawrócenie. A ono bierze się z tego, że otwierasz się na Boga, który najpierw zmienia twoje myślenie, a potem owocuje w twoim postępowaniu. I wtedy też dobro, które czynisz, widzisz jako owoc działania Boga w twoim życiu, a nie tylko jako efekt twojego wysiłku - mówił.
Przestrzegł przed tym, by nie patrzeć na świętość przez pryzmat moralności, gdyż to spłyca wiarę i sprawia, że nie widać w niej wcale relacji z Bogiem. - Potrzebujesz łaski, potrzebujesz więzi z Bogiem. Bo od tego, by być tylko moralnym, nieraz bardzo niedaleko do tego, by stać się moralizatorskim i wszystkich rozliczać z ich uczynków - uwrażliwiał.
Hierarcha zwrócił również uwagę, że Kościół nie we wszystkim, co robi, jest zawsze święty i moralny. Dodał, że dotyczy to zarówno grzechów popełnianych przez jego członków, jak i struktur, które oni tworzą.
- Ale nie kłamiemy, kiedy mówimy: "święty Kościół". Bo on taki jest przez to, kim w nim jest Bóg. Przez to, jaki Bóg jest mocny i jak potrafi zmieniać w tym Kościele ludzi, wyciągając ich z największego dna. W świętym Kościele najpiękniejsza jest bowiem ta zdolność zmierzenia się z grzechem - podkreślił na zakończenie bp Ryś.