To już trzecia niedziela, gdy słuchamy kolejnej przypowieści, w której w polemice z przywódcami ludu Pan Jezus przytacza obraz wezwania ze strony Pana Boga i odrzucenia Go przez tych, którzy głos usłyszeli jako pierwsi.
Jezus w przypowieściach mówił do arcykapłanów i starszych ludu: «Królestwo niebieskie podobne jest do króla, który wyprawił ucztę weselną swemu synowi. Posłał więc swoje sługi, żeby zaproszonych zwołali na ucztę, lecz ci nie chcieli przyjść.
Posłał jeszcze raz inne sługi z poleceniem: „Powiedzcie zaproszonym: Oto przygotowałem moją ucztę; woły i tuczne zwierzęta ubite i wszystko jest gotowe. Przyjdźcie na ucztę!” Lecz oni zlekceważyli to i odeszli: jeden na swoje pole, drugi do swego kupiectwa, a inni pochwycili jego sługi i znieważywszy, pozabijali.
Na to król uniósł się gniewem. Posłał swe wojska i kazał wytracić owych zabójców, a miasto ich spalić.
Wtedy rzekł swoim sługom: „Uczta weselna wprawdzie jest gotowa, lecz zaproszeni nie byli jej godni. Idźcie więc na rozstajne drogi i zaproście na ucztę wszystkich, których spotkacie”. Słudzy ci wyszli na drogi i sprowadzili wszystkich, których napotkali: złych i dobrych. I sala weselna zapełniła się biesiadnikami.
Koniec krótszej perykopy.
Wszedł król, żeby się przypatrzyć biesiadnikom, i zauważył tam człowieka nieubranego w strój weselny. Rzekł do niego: „Przyjacielu, jakże tu wszedłeś, nie mając stroju weselnego?” Lecz on oniemiał. Wtedy król rzekł sługom: „Zwiążcie mu ręce i nogi i wyrzućcie go na zewnątrz, w ciemności! Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów”. Bo wielu jest powołanych, lecz mało wybranych»
1. Bóg jest panem: wcześniej właścicielem winnicy, a teraz królem wyprawiającym weselną ucztę swemu synowi. Tam nieposłuszni są rolnicy zatrudnieni przez pana, tutaj zaproszenie na gody odrzucają ci, których król chciał zaprosić przede wszystkim. Tam właściciel karze złych rolników, którzy zabili jego syna, a na koniec pojawia się zapowiedź nowego ludu. Tutaj król również dokonuje surowej zemsty na tych, którzy wzgardzili zaproszeniem, i każe wezwać na rozstajach dróg wszystkich napotkanych. Jezusowe przypowieści wywołały wściekłość przywódców ludu, bo doskonale rozumieli, że to oni byli tymi bliżej Pana, a zarazem tymi, którzy odrzucali Jego wezwanie. I byli już bardzo blisko wypełnienia Chrystusowych zapowiedzi. Przypowieści te Pan Jezus wygłaszał bowiem w Jerozolimie podczas Wielkiego Tygodnia.
2. Pomysł, by wybranie i więź między Panem Bogiem a Izraelem zobrazować zaślubinami, pochodzi od proroka Ozeasza. Potem stosowali go kolejni prorocy, np. Izajasz i Ezechiel. Stąd był już tylko krok do tego, by uczta weselna stała się alegorią szczęścia zbawionych w niebie. Kto jest wybrany do tego szczęścia? To pytanie jest wciąż aktualne i domaga się drobnej, choć istotnej korekty. Wybrany może sugerować jakąś bierność, a może wręcz przeznaczenie. W podsumowaniu przypowieści Pan Jezus mówi: „Bo wielu jest powołanych, lecz mało wybranych”. „Wielu” jest semityzmem. Biblijny język hebrajski, a także aramejski nie znają określeń abstrakcyjnych. Nieskończoność, absolutność, totalność – takich wyrazów nie znajdziemy. Są za to słowa – konkrety, które nabierają totalnego znaczenia. Tak jest z owym „wielu”. Pojawia się w konsekracji wina: „Moja Krew przymierza, która za was i za wielu będzie wylana”. „Wielu” trzeba rozumieć totalnie: „wszyscy”, bo za wszystkich umarł Pan Jezus. A owi wybrani? Użyty tu grecki przymiotnik eklektos tworzony jest od czasownika eklego, który znaczy „wybrać” i ma też dopełniające znaczenie „wyszukać”. Wyszukani to ci, którzy okazali się godnymi uczty weselnej nie z powodu przeznaczenia, bo wezwani są wszyscy (wielu), ale dlatego, że spełnili warunek znalezienia się na uczcie. Symbolem tego jest godny strój, którego nie miał na sobie ten nieszczęśnik, który przyszedł na ucztę ubrany niegodnie.
3. Przypowieść odnosiła się w pierwotnym znaczeniu do zobrazowania relacji między narodem wybranym, który odrzucił wezwanie, a tymi, którzy spoza Izraela, z pogańskich ludów i narodów z różnych części świata, przez stulecia lgną do Chrystusa i Kościoła. Szukając odniesień do współczesności, trzeba powiedzieć, że przypowieść dziś pokazuje, iż w staraniu o udział w uczcie niebieskiej nie wystarczy sama wiara, samo przyjęcie Chrystusa Pana. Potrzeba jeszcze czynnej postawy wypełniania Jego nauki. Potrzeba stałego trudu przemiany, by codzienność związaną ze słabością i grzechem przemieniać w strój gościa weselnego zakładany przez uczynki miłości i miłosierdzia.