Jedność z Bogiem i ratunek przed złem – to dwa wymiary owego „słodkiego łańcucha”.
Stracił wiarę, wpadł w sidła okultyzmu, organizował seanse spirytystyczne, brał udział w antypapieskich wystąpieniach inicjowanych przez wolnomularstwo. Wreszcie zaczął zdradzać objawy demonicznego opętania. Ratunkiem okazał się Różaniec. Uczepił się zdania, które usłyszał, jak wierzył, od Maryi: „Ten, kto propaguje Różaniec, będzie zbawiony”. Mowa o bł. Bartłomieju Longo, twórcy sanktuarium w Pompejach, szerzycielu tzw. Nowenny Pompejańskiej.
To jedna z postaci przywołanych w tekście ks. Tomasza Jaklewicza „Łańcuch ocalenia” w najnowszym „Gościu Niedzielnym”. Mowa tam także o innych osobach, które wpłynęły na „świadomość różańcową”, a nade wszystko o objawieniach, w których Maryja mówiła o Różańcu.
Autor mierzy się także z pytaniem, czy można i dziś – podobnie jak w XVI wieku przed bitwą pod Lepanto – odmawiać Różaniec w intencji obrony Europy przed islamizacją?