- Ten pontyfikat, rozpoczęty w marcowy wieczór łagodnym buona-sera, wywołał prawdziwe trzęsienie ziemi. A potem zaczęły się problemy - mówi włoski dziennikarz o polskich korzeniach, Gian Franco Svidercoschi, którego książka ukazała się właśnie na polskim rynku.
Gian Franco Svidercoschi, autor wydanej właśnie w oficynie ZNAK książki „Papież, który zapalił świat” spotkał się z dziennikarzami w siedzibie Episkopatu Polski.
Autor kilkunastu książek, w tym bestsellerowego wywiadu z kard. Stanisławem Dziwiszem „Świadectwo” zwraca uwagę, że obserwujący pontyfikat Franciszka wpadają w dwie skrajności. Albo akceptują jego działania bezkrytycznie, tylko dlatego że jest następcą św. Piotra, albo krytykują go fundamentalnie, wytykając mu, że jest papieżem z innego niż Europa kontynentu i nie rozumie wyzwań.
Wyjaśniając tytuł najnowszej książki, Gian Franco Svidercoschi przywołuje historię z początków pontyfikatu. Remontujący Dom Jezuitów w Rzymie robotnicy, pod figurą św. Ignacego Loyoli z poleceniem założyciela jezuitów „Idźcie i zapalajcie świat cały!”, ustawili przy nim gaśnicę.
- Niektórzy rzeczywiście starają się gasić to, co zgodnie z charyzmatem jezuitów zapala kard. Bergolio - mówi autor, dodając że obserwował już wiele pontyfikatów i w każdym widzi kontynuację dziedzictwa poprzedników. Ale też więcej głosów krytycznych.
Legenda włoskiego dziennikarstwa, który relacjonował m.in. obrady Soboru Watykańskiego II w latach 60. ubiegłego wieku stara się w swojej książce nie ulegać pokusom łatwego szufladkowania, ale też szuka odpowiedzi na pytanie, kim jest papież Franciszek.
- Gdy papież cytuje Ewangelię, mówi się, że stał się komunistą, choć dzieła Karola Marksa są przecież nieco późniejsze niż Nowy Testament. Ale drugie uproszczenie polega na tym, że postrzega się papieża jedynie poprzez gesty, gdy sam kupuje okulary lub buty, czy jeździ skromniejszym samochodem, zamykając oczy na to, co mówi do wiernych - mówi Gian Franco Svidercoschi, dodając że papież otwiera wiele dróg i projektów, ale ich nie zamyka.
- To papież nazywany papieżem ubogich, ale gdy żandarmeria usuwa bezdomnych z placów Watykanu, coś nie zgadza z tymi kliszami.
Papież Franciszek krok po kroku realizuje plan odnowy Kościoła. Otwiera szeroko jego drzwi, pragnąc, by być blisko ludzi. Rozpoczyna reformę Kurii Rzymskiej. Prześwietla finanse banku watykańskiego.
Zmniejsza dystans między hierarchami a wiernymi. Przypomina duchownym, że mają być pasterzami dusz, a nie funkcjonariuszami. Wzywa do solidarności z potrzebującymi. Robi wszystko, by chrześcijanie powrócili do radykalizmu i prostoty Ewangelii. Czyni to, nie licząc się z kosztami - samotnością, niezrozumieniem i rosnącą opozycją ze strony części hierarchii.
Włoski autor, którego biografie Jana Pawła II posłużyły jako scenariusze filmów „Karol. Człowiek, który został papieżem” oraz „Karol. Papież, który pozostał człowiekiem” widzi ciągłość między pontyfikatem papieża Polaka i papieża z Argentyny.
Przywołuje przy tym dwie sceny z chwil po wyborze. Papież Jan Paweł II dał odczuć 16 października 1978 r., że jest bliżej ludzi niż skostniałej tradycji. Przemówił do wiernych, mimo że ceremoniarz wyraźnie nalegał, by przemówienie wygłosił następnego dnia. Postawę Jana Pawła II i jego skromność, gdy przyznawał się do popełniania błędów w języku włoskim, została nagrodzona wielkimi brawami. Podobną postawę przyjął 35 lat później kard. Bergolio, gdy odmówił założenia złotego krzyża i czerwonego płaszczyka.
- Papież Franciszek pokazał, jak bardzo jest wolny. I że otrzymał od kardynałów mandat reformowania kurii rzymskiej i odnowienia całego Kościoła powszechnego - mówi wieloletni redaktor miesięcznika „L'Osservatore Romano”.
- Franciszek wzywa, by miłosierdzie stało się stylem życia chrześcijaństwa. Nie jako coś sentymentalnego, ale jako istota chrześcijaństwa. Wzywa do radości i odpowiedzialności za wiarę. Ale też musi znosić wiele głosów przeciwnych wobec jego reform. Czasem zbyt szybkich, by inni mogli za nim nadążyć – dodaje odnosząc się do listu 62 intelektualistów katolickich zarzucających Franciszkowi herezję w kwestii komunii dla osób rozwiedzionych, żyjących w nowych związkach.
„Czyż dzisiejszy świat zdewastowany przez nienawiść, przemoc, ubóstwo, wyniszczenie całych narodów - nie mógłby być właśnie tym miejscem, gdzie rozleje się Boże miłosierdzie, przynosząc szacunek dla godności każdej istoty ludzkiej w jej życiu i w historii? - pyta na koniec włoski dziennikarz o polskich korzeniach.
Dla naszych "Czytelników" mamy trzy egzemplarze książki, ufundowane przez wydawcę. Wyślemy je 1., 30. i 50. osobie, która polubi nasz profil na FB i wyśle nam e-mail (warszawa@gosc.pl) z tytułem książki.
Przeczytaj także: