"Chrześcijanina powinna cechować pasja nadziei" – nauczał ks. prof. Hryniewicz. Przypominamy archiwalną rozmowę z GN 13/2005 z ks. prof. Wacławem Hryniewiczem o zmartwychwstaniu Chrystusa i naszym - rozmawia ks. Tomasz Jaklewicz
Ks. Tomasz Jaklewicz: Wielka-noc to największe święto. A jednak Boże Narodzenie wydaje się nam bliższe. Nawet Wielki Piątek jest dla nas bardziej zrozumiały niż Wielkanoc. Co właściwie się stało w Wielką Noc?
Ks. prof. Wacław Hryniewicz: – Tajemnice związane z narodzeniem Jezusa są siłą rzeczy pełne ciepła. Ludzkie życie, które się rodzi, jest wielką obietnicą. To życie będzie można obserwować, ono jest w jakiejś mierze sprawdzalne, zrozumiałe. Śmierć już jest większą tajemnicą, stawia nas wobec nieznanego. Tonacja zmienia się radykalnie. Doświadczenie cierpienia jest znane każdemu człowiekowi, ale Wielki Piątek to jakby wielka przegrana życia. Ta tajemnica wymyka się ludzkim dociekaniom. Pytamy, co się właściwie stało w życiu Kogoś, kto miał ocalać, a z ludzkiego punktu widzenia ponosi klęskę? Doświadczenie śmierci wymyka się naszej percepcji. Widzimy czyjąś śmierć, ale od wewnątrz jej nie znamy. Ona jest dla nas tajemnicą. Jeżeli posuniemy dalej – jak serial – te odcinki ludzkiego życia, to pojawia się pytanie, co się stało w Wielką Noc? Teologia poetycka zawarta w orędziu paschalnym mówi bardziej głosem uniesienia aniżeli chłodnych rozważań. Jest to pochwała styku tego, co widzialne, z niewidzialnym, zetknięcia się ciemności nocy ze światłem, które rozjaśnia wszystko. Ta teologia mówi za pomocą paradoksów o tym, co się dokonało, ale jest bezpośrednio nieuchwytne. Poznajemy tylko częściowo, przez wiarę.
A jednak człowiek pragnie konkretu…
-– Konkretem jest Osoba. Wydarzenie zmartwychwstania dotknęło konkretnej Osoby. To jest wydarzenie jednorazowe, rzeczywiste, niezwykłe, otwierające jakąś przestrzeń, której nie znamy. Są znaki tego, co się dokonało: pusty otwarty grób oraz obecność naznaczona wielokrotnym ukazaniem się Chrystusa. Ale to są tylko znaki. O tym, czym jest zmartwychwstanie, i ty, i ja dowiemy się wtedy, kiedy go doświadczymy w sobie. Wcześniej niemożliwe jest doświadczenie zmartwychwstania w całej prawdzie, intensywności i głębi. Tu ujawnia się najbardziej paradoks naszej wiary. Częściowo poznajemy, reszta jest obietnicą. Dlatego wiążę całą teologię zmartwychwstania z teologią obietnicy i zaufania tej obietnicy. Innej drogi chyba nie ma.I nie trzeba się zrażać tą pewną niekonkretnością. Wiele prawd wiary wymyka się nam. To jest po prostu nasza ludzka dola.
Co działo się z Jezusem między Wielkim Piątkiem a porankiem wielkanocnym?
– Po tej stronie życia wydaje się nam, że Wielka Sobota jest pełna milczenia Boga, ale to milczenie skrywa coś, co się dokonuje w wymiarach dla nas niedostępnych. Mówimy w wyznaniu wiary: „zstąpił do piekieł”, do otchłani, do królestwa śmierci. Teologia szuka różnych wątków z tym związanych. Akcentuje realizm śmierci Jezusa, Jego solidarność z umarłymi. Idzie jeszcze dalej. Mówi o wejściu w świat tych, którzy znajdują się w stanie oddzielenia od Boga. Hans Urs von Balthasar – jeden z wielkich teologów XX wieku – rozwijał myśl, że Jezus zstępuje do otchłani nie w całym majestacie i potędze, jak bohater, ale jako uniżony, jako ktoś, kto utożsamia się z każdym grzesznikiem. Pociąga pokorą, oddaniem, a nie siłą. Ikona Kościoła Wschodniego próbuje zajrzeć przez wiarę i nadzieję tam, gdzie się to dzieje. Jezus chwyta Adama i Ewę za ręce, za nimi cały orszak postaci Starego Przymierza. Są wyprowadzani z tego stanu. Ikona zstąpienia do otchłani jest zarazem ikoną zmartwychwstania. Moc Chrystusa potrafi zajaśnieć dla tych, których wcześniej dotknęła śmierć.