Ojciec Leon Knabit ma 87 lat i jest kawalerem... Orderu Uśmiechu. Odznaczenie zawdzięcza dzieciom z Soli-Kiczory.
Do tej niewielkiej miejscowości na Żywiecczyźnie przyjechał w styczniu tego roku, na zaproszenie miejscowej szkoły. Placówkę z oddziałami integracyjnymi prowadzi tutaj fundacja „Elementarz”.
Zrobił na dzieciach tak mocne wrażenie, że te napisały wniosek o odznaczenie go Orderem Uśmiechu. Kapituła na swoim wiosennym posiedzeniu prośbę rozpatrzyła pozytywnie.
W piątek 22 września jej przedstawiciele - Marek Michalak, przewodniczący kapituły i zarazem Rzecznik Praw Dziecka oraz ks. Piotr Sadkiewicz, kawaler Orderu, proboszcz w Leśnej - przyjechali do Soli-Kiczory, żeby przybyłemu tutaj ojcu Knabitowi odznaczenie wręczyć.
Gratulacje od społeczności szkolnej.
Ks. Jacek M. Pędziwiatr /Foto Gość
Zanim zaprojektowane pół wieku temu uśmiechnięte słoneczko na błękitnej wstążce zawisło na benedyktyńskim habicie, który - swoją drogą - ojciec Leon zwykł ozdabiać także czerwonymi koralami - Marek Michalak przypomniał historię odznaczenia, a jedna z uczennic wygłosiła laudację na cześć zakonnika.
Po przypięciu orderu najmłodsi uczniowie wycisnęli do specjalnego pucharu sok z kilkunastu połówek cytryn, który następnie ojciec Leon wypił, nie mrugnąwszy powieką, a oblizawszy się ze smakiem, uśmiechnął się od ucha do ucha.
Ceremonii dopełniło pasowanie na kawalera Orderu, dokonane przy pomocy czerwonej róży. Wreszcie głos zabrał sam odznaczony.
Wypić bez skrzywienia puchar soku z cytryny, to jest coś!
Ks. Jacek M. Pędziwiatr /Foto Gość
- Zdarzyło się w jednym z krakowskich kościołów, w okresie Bożego Narodzenia, że przy stajence betlejemskiej pewna czteroletnia dziewczynka zapytała swoją mamusię, czy Matka Boska miała więcej dzieci, czy tylko Pana Jezusa. A kiedy dowiedziała się, że nie, westchnęła zasmucona: szkoda, bo dostałaby pięćset złotych - rozpoczął ojciec Knabit, który zwykł powtarzać, iż „gębą jak cmentarz świata nie zbawisz”.
Kolejne anegdoty Kawaler sypał jak z rękawa, przypominając jednak zebranym prawdy poważne: o godności dziecka, o konieczności szacunku dla życia, dla każdego człowieka.
O. Knabit z Markiem Michalakiem, ks. Piotrem Sadkiewiczem i dziećmi z Soli-Kiczory.
Ks. Jacek M. Pędziwiatr /Foto Gość
Uroczystość dopełniły występy uczniów, którzy podobnie jak ich mamy oraz nauczyciele, przyszli w tym dniu do szkoły w strojach góralskich.
Ze względu na to, że szkoła jest nieduża, na boisku rozstawiono na tę okazję specjalny namiot. A uczestnicy uroczystości mogli też skosztować potraw regionalnych.
Ojciec Leon Knabit jest 1011. kawalerem Orderu Uśmiechu. Tysięczne odznaczenie przedstawiciele kapituły wręczyli 2 sierpnia tego roku papieżowi Franciszkowi.
Ojciec Święty nie ma w zwyczaju przyjmowania odznaczeń, jednak precedens w sprawie Orderu Uśmiechu uczynił już św. Jan Paweł II, który był jego 267. kawalerem, na wniosek niewidomych dzieci z Krakowa i z Lasek.
W zacnym gronie uhonorowanych jedynym na świecie odznaczeniem, które przyznają dzieci, są między innymi: Dalajlama XIV, św. Matka Teresa z Kalkuty, koronowane głowy kilku państw, Irena Sendlerowa, Anna Dymna, Zbigniew Religa i Kuba Błaszczykowski.
Ojciec Leon ma świetny kontakt z dziećmi.
Ks. Jacek M. Pędziwiatr /Foto Gość
Ojciec Leon Knabit jest benedyktynem tynieckim. Ma 87 lat, ale wciąż pełen energii i ciągle uśmiechnięty spotyka się ludźmi.
- Próbuję w swoim życiu przy rozmaitych trudnościach nie załamywać się: żeby nie robić miny jak cmentarz o 23.57, tylko się wtedy roześmiać - ujawnia receptę na nie opuszczający go optymizm i radość życia Kawaler Orderu Uśmiechu w czarnym, benedyktyńskim habicie, ozdobionym czerwonymi koralami.