Dwie lodówki i regały jeszcze są puste, ale ekipa jadłodzielni ma nadzieję, że wkrótce się zapełnią. Założenie jest proste: zostaw jedzenie, którego masz za dużo, weź, na co masz ochotę. W Szczecinku rusza foodsharing.
Foodsharing to po prostu dzielenie się z innymi żywnością - taką, której przygotowaliśmy za dużo (np. zupą lub pierogami) lub taką, którą wcześniej kupiliśmy w nadmiarze i nie zdążymy zjeść, nim minie termin przydatności do spożycia. Taki pomysł na niemarnowanie żywności narodził się w Niemczech, ale wyrastające jak grzyby po deszczu jadłodzielnie funkcjonują już z powodzeniem w kilkunastu polskich miastach. Do ich grona dołączy w tym tygodniu Szczecinek.
- W Polsce marnuje się około 9 mln ton żywności rocznie. Nie wyrzucajcie, podzielcie się. Jeśli za dużo kupiliście, za dużo ugotowaliście - przynieście do nas - apeluje Hanna Molendowska, inicjatorka szczecineckiej jadłodzielni, która na dniach otworzy swoje podwoje przy ulicy Rzemieślniczej 2.
- Uwielbiam gotować, ale ponieważ rodzina mi się porozjeżdżała, okazało się, że nie mam dla kogo gotować takich ilości i jedzenie się marnuje. Usłyszałam w radiu reportaż o jadłodzielni. Tak mi się ten pomysł spodobał, że od razu skontaktowałam się z tymi ludźmi, zapytałam o szczegóły. A potem postanowiłam zrobić coś takiego u nas - opowiada.
Pani Hania pomysłem podzieliła się ze swoim proboszczem, który zgodził się wesprzeć przedsięwzięcie.
- To inicjatywa osób świeckich, ale parafia rozpięła nad nią swoisty patronat, żeby pomóc w działaniu - wyjaśnia ks. Jacek Lewiński, proboszcz parafii Mariackiej.
- Parafialna Caritas świetnie działa, wypełnia swoje zadania, także w zakresie pomocy żywnościowej, ale ten punkt ma być miejscem również „pomocy doraźnej”: ktoś dzisiaj potrzebuje coś zjeść, więc przychodzi do jadłodzielni - dodaje duszpasterz.
Z jadłodzielni może skorzystać każdy, niezależnie od statusu materialnego.
- Zarówno ten, kto nie ma co zjeść, jak i ten, który przynosząc coś od siebie, ma ochotę na coś innego, bezpłatnie się częstuje przyniesionymi produktami - wyjaśnia Hanna Molendowska i podkreśla jeszcze jeden aspekt przedsięwzięcia: - Wiemy, że w Szczecinku jest bardzo wiele osób samotnych, które zwyczajnie potrzebują kontaktu z drugim człowiekiem. Chcemy tu stworzyć też punkt wymiany książek, miejsce, w którym można się spotkać i porozmawiać.
W jadłodzielniach można zostawić dosłownie wszystko. Warunek jest jeden: produkty muszą być po prostu przydatne do spożycia. Takie, które zjedlibyśmy sami i nakarmili nimi swoich bliskich. Twórcy akcji proszą jedynie o nieprzynoszenie surowego mięsa, przetworów z niepasteryzowanego mleka czy surowych jajek oraz alkoholu.
Nad tym, żeby było czysto, sprawnie i bezpiecznie, czuwają wolontariusze. Wkrótce w teren ruszą też "ratownicy żywności". Będą odbierać artykuły spożywcze od hurtowników czy restauratorów, którzy inaczej wyrzuciliby je na śmietnik.
- Chcemy się dzielić jedzeniem, możemy się podzielić swoim czasem - mówi Grażyna Paluch, jedna z kilku wolontariuszy, którzy już są gotowi do działania.
Ruszą, gdy tylko dostaną zielone światło od sanepidu. Jadłodzielnia działać będzie od poniedziałku do piątku, na razie przez jedną godzinę - od 11 do 12.