O pomidorowej z bananami, o sandałach z Juszczyny, które poleciały do Kolumbii, o tym, jak biskup święcił samochody w parafii i jak uściskał każdego pod Magurą - te i inne historie z ubiegłorocznych ŚDM zebrali w książkę juszczyniańscy parafianie.
W niedzielę 3 września parafialny kościół Nawiedzenia NMP w Juszczynie znowu wyglądał jak przed rokiem, kiedy w ramach "Dni w Diecezji" przygotowanych przed Światowymi Dniami Młodzieży w Krakowie tutejsi parafianie gościli 50 młodych pielgrzymów z Kolumbii i ich biskupa Julio Hernandeza Garcię Pelaeza. Wielkie logo ŚDM, flagi i kwiaty w kolorach Kolumbii, przy ołtarzu wolontariusze i świątynia pełna wiernych i rodzin, które przyjmowały w swoich domach pielgrzymów.
Mszę św. w intencji ich wszystkich sprawowali obecni tu od roku duszpasterze: proboszcz ks. Andrzej Zawada i wikary ks. Andrzej Bojda. Są następcami ks. Kazimierza Buby i ks. Józefa Pasternaka, którzy razem z parafianami gościli Kolumbijczyków. Po Mszy św. młodzi zaprezentowali bogato ilustrowaną książkę "Światowe Dni Młodzieży w Juszczynie", która jest rezultatem pracy wielu osób: wolontariuszy, rodzin, księży, a także… Kolumbijczyków. Na 74 stronach zebrali wzruszające wspomnienia i mnóstwo zdjęć, które już zawsze będą dzięki nim żywe.
Dzięki pracy wolontariuszy ŚDM na Żywiecczyznę wróciła atmosfera ŚDM
Urszula Rogólska /Foto Gość
Podczas kazania ks. Andrzej Zawada wspomniał historię ŚDM, zainicjowanych przez papieża Jana Pawła II. Nawiązał także do słów papieża Franciszka, wygłoszonych w Krakowie, podkreślając: - ŚDM nie skończyły się wraz z wyjazdem ojca świętego Franciszka. One trwają. Byłoby błędem, gdybyśmy myśleli inaczej - że wszystko się skończyło. ŚDM są pewnym impulsem, pewną wskazówką na życie, które trwa. Mamy nimi żyć i je rozważać i one nas mają inspirować do życia Ewangelią.
Po Mszy św. podczas promocji książki wolontariusze opowiedzieli historię jej powstania i przytoczyli kilka zamieszczonych wspomnień, napisanych przez parafian. Nie zabrakło historii o pomidorowej, którą goście okraszali sobie bananami, o tym, jak w połowie lipca marzli mimo wysokiej dla nas temperatury i juszczynanie uruchamiali kotłownie, czy też te o sandałach gospodarzy, które wyruszyły do Kolumbii na zranionej stopie jednej z pątniczek. Wzruszającą niespodzianką były dla wszystkich nagarnia pozdrowień dla "mam i tatusiów" z Polski przysłane przez ich kolumbijskie dzieci.
Nad zebraniem materiałów czuwali: Justyna Świniańska i Dorota Tracz. Tato Doroty, Tadeusz, zajął się komputerowym składem książki, natomiast nad całością cyklu wydawniczego czuwały Agnieszka Zemczak i Anna Tomiak, dzięki którym piękna pamiątka trafia od niedzieli w ręce wszystkich zainteresowanych.
Każda z rodzin, które gościły uczestników ŚDM, otrzymała wspomnieniową książkę
Urszula Rogólska /Foto Gość
Jak podkreśla Anna Tomiak, parafialna koordynatorka ŚDM, publikacja by nie powstała, gdyby nie zachęta ks. Zawady. - Po ŚDM wciąż się spotykaliśmy, trudno nam było przerwać coś, co nas połączyło w 2015 roku, kiedy zapadła decyzja, że nasza parafia chce gościć uczestników ŚDM - opowiada Ania. - Kiedy przyszedł do nas nasz nowy ksiądz proboszcz, w rozmowach z nim bardzo często wracaliśmy do tamtych dni. Ksiądz był tym żywo zainteresowany, słuchał i zaproponował: to ważne, spiszmy to. I tak zrodził się pomysł książki, która połączyła nas na nowo. Czujemy, że chcemy nadal być razem, chcemy służyć parafii. Co przyniesie przyszłość - zobaczymy. Na pewno Duch Święty nam podpowie.
Ks. Zawada dodaje, że to właśnie Duch Święty jest tak naprawdę autorem pomysłu książki. Wspomnienia tamtego czasu są wśród parafian tak żywe, że nie można było ich nie zebrać. - Kiedy spotkaliśmy się z radą parafialną, podejmowaliśmy różnego rodzaju inicjatywy i wpadliśmy na taki pomysł, żeby uchwycić te historie, które się wydarzyły rok temu, a jednocześnie w jakiś sposób zaangażować młodzież we wspólne dzieło, które będzie kontynuacją ŚDM - mówi ks. Zawada. - Bo przecież nie o to chodzi, żeby się to skończyło, ale żeby całą wspólnotę parafii związało ze sobą na nowo.
Parafianie z Juszczyny podczas promocji książki pełnej wspomnień z ŚDM w ich parafii
Urszula Rogólska /Foto Gość
Zebranie materiałów nie było łatwe. Dorota Tracz i Justyna Świniańska odwiedziły wszystkie rodziny, które gościły Kolumbijczyków. Zapoznały je z pomysłem książki, poprosiły o spisanie wspomnień. W umówionym terminie zebrały je. Tata Doroty, Tadeusz wziął na siebie trud zbudowania z wypowiedzi spójnej całości. - Zbudowała nas wspaniała postawa ludzi - relacjonuje. - Do kogo się nie zwróciliśmy, każdy z dużą sympatią, ale i odpowiedzialnością za to dzieło odpowiedział na nasze zaproszenie. Wszyscy podeszli do pomysłu z wielkim sercem. Chętnie udostępnili nam wspomnienia, zdjęcia, listy od Kolumbijczyków. Na nowo rozmawialiśmy z wielkim entuzjazmem o tym, co tu się działo.
Każda z 21 rodzin, które gościły pielgrzymów, otrzymała z rąk młodych juszczynian publikację pachnącą jeszcze farbą drukarską, a spotkanie zakończył wspólny śpiew "Barki". Jak zapowiadają młodzi i ich duszpasterze, to nie ostatnia inicjatywa grupy prawie 40 osób, które zaangażowały się w parafialny wolontariat ŚDM w Juszczynie.