publikacja 03.09.2017 00:07
Msza św. za ks. Krzysztofa Grzywocza w jego rodzinnej parafii w Koźlu-Rogach.
- Cieszymy się, że w tych trudnych chwilach, których doświadcza rodzinna parafia ks. Krzysztofa, nie jesteśmy sami. Ks. Krzysztof wyszedł w góry, które tak ukochał, w samotną wędrówkę w przededniu śmierci swojej mamy (śp. Zofia Grzywocz zmarła 18 sierpnia 2012 r. - przyp. ak). Choć upłynęły już ponad dwa tygodnie wciąż jesteśmy jak owi uczniowie Jezusa idący do Emaus. Ludzie Wielkanocy, ale smutni. Każdy z nas zadaje sobie i ludziom wokół mnóstwo pytań, na które nie znajduje odpowiedzi - powiedział ks. proboszcz Jerzy Tomeczek witając licznie zebranych w sobotni wieczór na Mszy św. (rodzina, krewni, przyjaciele z różnych stron kraju, a także z zagranicy oraz wielu parafian) w intencji ks. Krzysztofa Grzywocza, której w jego rodzinnej parafii Koźle-Rogi przewodniczył bp Rudolf Pierskała. Obok proboszcza koncelebrował m.in. jego poprzednik ks. Marian Pleśniak.
Ks. Tomeczek podkreślił, że parafianom z Rogów nie jest obojętny los ks. Grzywocza. Przypomniał, że 20 lat temu podczas powodzi sam jeden pontonem dowoził chleb mieszkańcom Rogów uwięzionym w domach.
- Tylko Bóg może uspokoić wasz ból i niepokój. Nasze życie jest pielgrzymką, a każdy ból na tej drodze – także krzyż i ból zaginięcia ks. Krzysztofa – jest krzyżem, który musimy ponieść, jeśli chcemy iść za Jezusem. Trzeba wywyższyć w naszym życiu krzyż Chrystusa - mówił w homilii bp Rudolf Pierskała.
- Jesteśmy w obliczu tajemnicy. Świat chce wszystko odrzeć z tajemnicy, odkryć, osądzić. A Bóg jest Tajemnicą. Ks. Krzysztof był dla wielu ludzi mostem do Boga - mówił ksiądz biskup.
- Panie Jezu, daj nam pokój w sercu i daj pokój ks. Krzysztofowi. Przez ostatnie dwa tygodnie byliśmy pełni niepokoju w sercu i duszy. Nie znajdujemy odpowiedzi na pytania: dlaczego nie ma ks. Krzysztofa? Jakie mogły być przyczyny zaginięcia? Jakie wnioski należy wyciągać? - mówił bp Pierskała nawołując zebranych do zaufania i oddania się Bogu, przypominając modlitwę ks. Dolindo Ruotolo: „Panie Jezu, Ty się tym zajmij”.
Anna Wilamek Andrzej Kerner /Foto Gość
W oczach wielu osób wychodzących z kościoła-rotundy pw. NMP Królowej Świata widać było wzruszenie, także łzy.
- Ojciec Krzysztof towarzyszy mi od 13 lat jako ojciec. Świadomie używam w tym miejscu czasu teraźniejszego. Nie potrafię myśleć o nim jako o zaginionym. Nie mam wątpliwości, że jest w mocnych i czułych rękach Boga. Brak ciała odczytuję jako wielkanocne przypomnienie, że on żyje. Od kilku tygodni towarzyszy mi modlitwa Ojcze nasz w języku suahili – Baba Yetu, w wykonaniu chóru i orkiestry. Tam go odnajduję. I z całego serca dziękuję Bogu za kochające serce Ojca Krzysztofa, tak podobne do serca Boga Ojca - powiedziała „Gościowi Opolskiem” Anna Wilamek, która przyjechała na Mszę do Rogów z Poznania.
Katarzyna Jabłońska Andrzej Kerner /Foto Gość
redakcja@radioem.pl
tel. 32/ 608-80-40
sekretariat@radioem.pl
tel. 32/ 251 18 07