Jan bowiem wypominał Herodowi: „Nie wolno ci mieć żony twego brata”. Mk 6,18
Herod kazał pochwycić Jana i związanego trzymał w więzieniu, z powodu Herodiady, żony brata swego Filipa, którą wziął za żonę.
Jan bowiem wypominał Herodowi: „Nie wolno ci mieć żony twego brata”. A Herodiada zawzięła się na niego i rada byłaby go zgładzić, lecz nie mogła. Herod bowiem czuł lęk przed Janem, znając go jako męża prawego i świętego, i brał go w obronę. Ilekroć go posłyszał, odczuwał duży niepokój, a przecież chętnie go słuchał.
Otóż chwila sposobna nadeszła, kiedy Herod w dzień swoich urodzin wyprawił ucztę swym dostojnikom, dowódcom wojskowym i osobom znakomitym w Galilei.
Gdy córka Herodiady weszła i tańczyła, spodobała się Herodowi i współbiesiadnikom. Król rzekł do dziewczęcia: „Proś mnie, o co chcesz, a dam ci”. Nawet jej przysiągł: „Dam ci, o co tylko poprosisz, nawet połowę mojego królestwa”.
Ona wyszła i zapytała swą matkę: „O co mam prosić?”
Ta odpowiedziała: „O głowę Jana Chrzciciela”.
Natychmiast weszła z pośpiechem do króla i prosiła: „Chcę, żebyś mi zaraz dał na misie głowę Jana Chrzciciela”.
A król bardzo się zasmucił, ale przez wzgląd na przysięgę i na biesiadników nie chciał jej odmówić. Zaraz też król posłał kata i polecił przynieść głowę jego. Ten poszedł, ściął go w więzieniu i przyniósł głowę jego na misie; dał ją dziewczęciu, a dziewczę dało swej matce.
Uczniowie Jana, dowiedziawszy się o tym, przyszli, zabrali jego ciało i złożyli je w grobie.
Gdyby dziś św. Jan Chrzciciel robił to, co wówczas, prawdopodobnie byłoby to uznane za mowę nienawiści, nie mówiąc już o braku kultury, wyczucia, a może nawet za niechrześcijańskie. A Jezus powiedział przecież, że „między narodzonymi z niewiast nie powstał większy od Jana”. Chyba więc nie potępiał owych napomnień. W miarę jak Europa stawała się chrześcijańska, nierozerwalność małżeństwa stawała się prawem. Wyłom przyniosło wystąpienie Lutra, który uczynił z małżeństwa rodzaj umowy prawnej, co umożliwiło rozwody. Dziś, gdyby ktoś ponownie chciał wprowadzić prawny zakaz rozwodów, prawdopodobnie nawet większość katolików byłaby przeciwna. A może Jezus byłby za? Rozwody przyniosły obniżenie wartości samego małżeństwa, w konsekwencji pojawiły się powszechnie akceptowane wolne związki. Obecnie lawinowo rośnie liczba osób, które nie wiążą się już na stałe z nikim, żyjąc de facto bez zobowiązań i najczęściej bez dzieci, czyli bez nowego pokolenia. W Sztokholmie żyje tak już 58 proc. mieszkańców. Rośnie cywilizacja, którą w ubiegłym wieku Jan Paweł II proroczo nazwał cywilizacją śmierci.